Polska Agencja Prasowa (dział Nauka) ogłosiła, że „Rozmowy przez telefon komórkowy mogą mieć związek z ryzykiem nadciśnienia”. W ślad za tym wiele gazet, nadawców radiowych i telewizyjnych oraz portali internetowych powtórzyło tę sensacyjną wiadomość. PAP swoją informację oparł na doniesieniach o wynikach badań grupy chińskich uczonych opublikowanych w czasopiśmie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego „European Heart Journal – Digital Health”. Ponieważ badania zespołu chińskiego wywołały tak duży rezonans w świecie mediów, dlatego warto się bliżej przyjrzeć omawianym badaniom, zarówno w aspekcie ich metodyki, jak i wniosków, które można z nich wyprowadzić.
Trzeba przyznać, że autorzy źródłowej publikacji wykonali prawdziwie benedyktyńską pracę wykorzystując w prowadzonych badaniach wielkie bazy danych zdrowotnych, zgromadzonych na brytyjskiej bazie danych UK Biobank. Do próby znalezienia zależności pomiędzy intensywnością rozmów prowadzonych przez telefon komórkowy a dosyć enigmatyczną wielkością, jaką jest wzrost ryzyka pojawiania się objawów nadciśnienia tętniczego, autorzy badań wprowadzają szereg parametrów zdrowotnych. Wyniki otrzymane z tak szerokiej bazy badawczej są w pewien sposób mniej wyraziste, ale autorzy unikają w ten sposób zarzutów o nieuwzględnienie w swoich badaniach tego czy innego czynnika. Autorzy piszą też o ograniczeniach, jakie wiążą się z ich badaniami.
Ograniczenia związane z badaniami oczami samych autorów
Pierwszym ograniczeniem jest bazowanie na jednym sposobie użytkowania telefonu komórkowego, tzn. na prowadzeniu, inicjowaniu bądź odbieraniu połączeń – takie tylko dane istnieją w brytyjskiej bazie. W ten sposób poza analizą pozostają wszystkie inne tryby pracy telefonu komórkowego, też związane z emisją pola elektromagnetycznego. Po drugie, na podstawie dostępnych danych UK Biobank, w procesie badawczym nie uwzględniono czynników technicznych, takich jak rodzaj telefonów i dostępnej technologii, a także innych źródeł emitujących pole elektromagnetyczne. Można jeszcze dodać do tego brak jakichkolwiek informacji o mocy i częstotliwości pola elektromagnetycznego.
Trzecie ograniczenie ma charakter socjologiczny, bowiem dane pochodzące z brytyjskiej bazy danych pozwoliły na przebadanie wyłącznie osób rasy białej w pewnym przedziale wiekowym i, jak piszą autorzy, zdrowszych niż ogólna populacja Wielkiej Brytanii. A zatem uogólnianie wyników badań wydaje się być niezasadne. I wreszcie czwarte ograniczenie, jakie wypunktowują sami autorzy publikacji, to możliwe zmniejszenie wiarygodności wyników poprzez uzyskiwanie informacji, dotyczących osób badanych, w drodze ankietowania i badań biograficznych. Na końcu publikacji autorzy piszą: „…ogólnie rzecz biorąc, z powodu tych ograniczeń, nasze badanie było jedynie generowaniem hipotez i powinno być potwierdzone w kolejnych badaniach”.
Mechanizm nie ma fizycznego uzasadnienia
Autorzy stwierdzają też bardzo wyraźnie, że przeprowadzone przez nich badania nie pozwalają w żaden sposób opisać mechanizmu, jaki miałby powodować sugerowany efekt. Mechanizm ten jest trudny do wyobrażenia, ponieważ pole elektromagnetyczne niejonizujące nie ma charakteru kumulatywnego, tzn. działa wyłącznie w czasie rzeczywistym (on-line). A zatem związek pomiędzy ekspozycją na pole elektromagnetyczną (rozmowa przez telefon komórkowy) w chwili t1 a pomiarem ciśnienia w dostatecznie odległej chwili t2 nie ma fizycznego uzasadnienia. Autorzy nie wzięli też pod uwagę czynnika psycho-społecznego, jakim jest związek pomiędzy rozmową telefoniczną jako taką a możliwym, w zależności od rodzaju przeprowadzonej rozmowy, wystąpieniem wzrostu ciśnienia tętniczego, z zastrzeżeniem, że pomiar jest czasowo tożsamy z rozmową.
Zapoznanie się z publikacją, z ograniczeniami metodycznymi przeprowadzonych badań, pozwala stwierdzić jedynie, że autorzy z dużym, co trzeba przyznać, rozmachem przeprowadzili dosyć trudne badania, ale wyniki tych badań nie powinny na obecnym etapie badawczym wywoływać niepokoju.