Panorama nowoczesnego miasta / Źródło: Pexels
Nauka

Amatorski miernik pola elektromagnetycznego – ocena (nie)przydatności, cz. 2

Amatorskie mierniki pola elektromagnetycznego w internecie postrzegane są jako idealne rozwiązanie „problemu” z PEM. Piszczy i błyszczy? Uciekaj, natężenie pola elektromagnetycznego zaraz „usmaży ci mózg”. Kup i przekonaj się sam. Sprawdziliśmy czy wartość wyników pomiarów uzyskanych za pomocą amatorskiego sprzętu odpowiada choć ułamkowi jego wartości handlowej?

„Czy telefon jest bezpieczny dla zdrowia? […] Miernik jasno pokazuje, że nie powinien on trafić na rynek.” „Jak sobie zakupicie miernik i pochodzicie na osiedlu, […] okaże się, że wszystkie te osoby mają bardzo wysoki poziom promieniowania mikrofalowego w mieszkaniu.” Fałszywe przekonanie o tym, że dzięki amatorskim miernikom pola elektromagnetycznego jesteśmy w stanie lepiej chronić się przed „szkodliwym działaniem PEM” napędza popyt na te urządzenia. Tym bardziej, że posty z tego typu alarmistycznymi treściami, publikowane w internecie, nierzadko zawierają gotowe rozwiązanie „problemu” – link do sklepu z „miernikami”. Czy jednak wartość wyników pomiarów uzyskanych za pomocą amatorskiego sprzętu odpowiada choć ułamkowi jego wartości handlowej? Mocno wątpliwe.

pierwszej części tekstu podjęliśmy próbę oceny tego, czy amatorskie mierniki pola elektromagnetycznego mogą stanowić wiarygodne źródło informacji nt. poziomów PEM o częstotliwościach radiowych występujących w środowisku. Nie wypadła ona pomyślnie dla tych urządzeń. Wykonaliśmy pomiary w otoczeniu czterech stacji bazowych (po jednej stacji sieci Play, Orange, T-Mobile oraz Plus), a punkty pomiarowe dobraliśmy tak, aby możliwie najwierniej odpowiadały one punktom pomiarowym ujętym w Systemie Informacyjnym o Instalacjach Wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne (SI2PEM), co miało stworzyć warunki do jak najlepszego porównania zmierzonych wartości. Uzyskane wyniki pomiarów zestawiliśmy z wynikami pomiarów wykonanych przez akredytowane laboratoria i udostępnionych w SI2PEM. W największym skrócie – amatorski miernik HFE35C, z którego korzystaliśmy, nie zapewnia parametrów deklarowanych przez producenta, tj. wyniki pomiarów wykonanych tym urządzeniem nie odpowiadają faktycznemu poziomowi PEM.

Skoro miernik HFE35C oblał testy terenowe, postanowiliśmy dać mu drugą szansę w bardziej sprzyjających warunkach (o ile takie dla niego w ogóle istnieją). By jednak nie było za łatwo, porównaliśmy go z profesjonalnym miernikiem firmy NARDA, używanym przez akredytowane laboratoria do pomiarów pola elektromagnetycznego w środowisku.

Środowisko testowe

Pomiary PEM wykonywano w tym samym miejscu i czasie, tzn. obydwa testowane mierniki były umiejscowione obok siebie, odczytywano najwyższy zarejestrowany pomiar w danym okresie czasu.

Do miernika firmy NARDA model SRM3006 dołączono sondę trzyosiową L3Harris dedykowaną do pracy w zakresie częstotliwości od 420 MHz do 6 GHz. Ten zestaw posiadał aktualne świadectwo wzorcowania. Natomiast do miernika firmy Gigahertz Solutions model HFE35C dołączono antenę UBB27, o charakterystyce Omni i zakresie częstotliwości pracy odpowiadającym zakresowi pracy miernika. Ten zestaw, co oczywiste, nie był wzorcowany.

Zdjęcie przedstawia profesjonalny miernik firmy NARDA model SRM3006 leżący na stole obok amatorskiego miernika HFE35C.
Zdjęcie przedstawia profesjonalny miernik firmy NARDA model SRM3006 leżący na stole obok amatorskiego miernika HFE35C.

Za względu na różnicę w deklarowanym zakresie częstotliwości pracy mierników (HFE35C od 27 MHz do 2700 MHz, SRM3006 od 420 MHz do 6 GHz), parametr Fmax w mierniku firmy NARDA ustawiono na 2700 MHz.

Różnica w dolnej granicy zakresu pracy (parametr Fmin dla miernika HFE35C wynosił 27 MHz, a dla miernika SRM3006 wynosił 420 MHz) była nieistotna – miejsce pomiaru skutecznie ekranowano od sygnałów zewnętrznych, natomiast wewnątrz przestrzeni pomiarowej jedynym źródłem pola elektromagnetycznego o częstotliwościach radiowych była wewnątrzbudynkowa instalacja telefonii komórkowej o znanej konfiguracji.

Miernik HFE35C był skonfigurowany tak, aby pokazywał najwyższe wartości – używano funkcji „Peak”. Zrobiliśmy tak z dwóch powodów. Po pierwsze – miernik SRM3006 również pracował w trybie zapisu najwyższych mierzonych wartości. A po drugie – z funkcji tej korzystaliśmy również wykonując wcześniej pomiary w terenie. Domyślnie z funkcji „Peak” korzystają przede wszystkim użytkownicy-amatorzy, którzy wynikami swoich pomiarów dzielą się w internecie. Słowem zależało nam na jak najwierniejszym odtworzeniu warunków, w których wykonywane są właśnie amatorskie pomiary PEM.

Wyniki uzyskanych pomiarów PEM przestawiono w poniższej tabeli.

Narda model SRM3006
[µW/m2]
Gigahertz Solutions model HFE 35C [µW/m2]Zawyżenie pomiaru przez miernik HFE35C, krotnośćFaktyczny poziom PEM w stosunku do poziomu zmierzonego HFE35C [%]
44,7> 2000,0> 44 razy< 2,2
61,21988,032 razy3
1629,0> 2000,0> 1,2 razy< 18,6
132,01347,010,2 razy9,8
101,01889,018,7 razy5,3
33,81301,038,5 razy2,6
233,8> 2000,0> 8,5 razy< 11,7

Jest dużo, będzie jeszcze więcej

Pierwsze, co rzuca się w oczy to konsekwentne zawyżanie wyniku pomiaru PEM przez miernik HFE35C – w skrajnym przypadku pomiar został zawyżony aż 44-krotnie. Średnio miernik HFE35C zawyżał pomiar 21-krotnie. Skala miernika kończy się na wartości 2000 µW/m2, co stanowi 1/5000 maksymalnego dopuszczalnego poziomu pola elektromagnetycznego w środowisku, wynoszącego 10 W/m2 (10 000 000 µW/m2). 44-krotne zawyżenie wyniku pomiarów sprawia, że sprzęt ten jeszcze bardziej nie nadaje się do jakichkolwiek środowiskowych pomiarów PEM. Nikczemnie niskie wartości PEM występujące w środowisku, „zmierzone” tym urządzeniem (w zasadzie wypadałoby zaprzestać stosowania nazwy „miernik” na rzecz „urządzenia” właśnie), powodują przekroczenie skali miernika. Trudno ocenić, na ile jest to działanie celowe, a na ile wynika z jakości zastosowanych komponentów, o których pisaliśmy w części 1 naszej oceny.

Drugą kwestią jest brak powtarzalności wyników z miernika HFE35C – potrafił on bowiem wskazać poziome > 2000 µW/m2 przy wartości zmierzonej przez SRM3006 wynoszącej 44,7 µW/m2, ale równie dobrze potrafił również zmierzyć wartość 1347 µW/m2 przy wartości zmierzonej przez SRM3006 wynoszącej 132,0 µW/m2. Reasumując – amatorskie urządzenie wskazywało losowo niższe (ale wciąż za wysokie) wartości w czasie, gdy miernik firmy NARDA pokazywała wyższe poziomy i odwrotnie. Nie sposób zatem ustalić korelacji między faktycznym poziomem mierzonego poziomu pola elektromagnetycznego, a wynikiem jaki uzyskamy podczas pomiaru urządzeniem HFE35C. Przy czym słowo „pomiar” konsekwentnie, w kontekście urządzenia HFE35C, powinno występować w cudzysłowie. Być może w grę wchodzą także elementy losowości procesu pomiarowego miernika HFE35C, co może skutkować tym, że zagadnienie to przestaje być deterministyczne, a zyskuje charakter wyraźnie probabilistyczny. Kwestią otwartą zostaje dobór rozkładu gęstości prawdopodobieństwa.

Zdjęcie przedstawia urządzenie pomiarowe NARDA, włączony telefon oraz amatorski miernik podczas pomiarów pola elektromagnetycznego.

Należy podkreślić, że faktyczna wartość pola elektromagnetycznego wynosiła średnio niecałe 7,5% wartości wskazywanej przez miernik HFE35C. Inaczej ujmując, miernik HFE35C w sposób istotny zawyża wskazywane poziomy pola elektromagnetycznego.

Niedokładność by design

Brak wiarygodności pomiarów wydaje się być wspólnym mianownikiem tej klasy sprzętu. W serwisie Youtube można znaleźć porównanie różnych mierników, w tym mierników Safe&Sound PRO II, Acoustimeter AM 11 i Trifield, które są szczególnie popularne w środowisku osób sceptycznych wobec telefonii komórkowej. Na marginesie warto dodać, że należą one do grupy urządzeń stosunkowo drogich, z ceną przewyższającą nawet 2 tys. złotych. Naszą uwagę przykuły zwłaszcza testy opublikowane na kanale 5G RF EMF. Ich istotą, jak się wydaje, jest sprawdzenie zakresu częstotliwości zakresu pracy danych mierników i odpowiedzi na zadany sygnał.

Zdjęcie przedstawia kilka amatorskich mierników pola elektromagnetycznego.

Jeden z eksperymentów (Testing 10GHz on Safe-and-Sound-Pro II TF2 ErickHill EMF-390 Acoustimeter RF metres) obejmował podawanie sygnału wysokiej częstotliwości z generatora HP 70340A i odczytaniu wartości zmierzonych przez testowane urządzenia. Różnice w prezentowanych wynikach były znaczne, często kilkudziesięciokrotne. Co ciekawe, do filmu odniósł się w komentarzach producent jednego z mierników, zarzucając autorowi stworzenie „niekorzystnego środowiska testowego” i zapowiadając stworzenie własnego „wiarygodnego” filmu z pomiarów. Mocno wątpliwe, by ta sztuka kiedykolwiek się udała (wciąż czekamy).

Jak widać problem niewiarygodnych pomiarów nie dotyczy tylko miernika HFE35C, a całej gamy tego typu urządzeń.

Elektrośmieci do pomiaru „elektrosmogu”?

Przesadą byłoby powiedzenie, że wyniki tego eksperymentu jakkolwiek nas zaskoczyły, zdumiewająca była zaś z pewnością skala, mówiąc dyplomatycznie, niepewności pomiaru. W istocie budżet niepewności pomiaru miernika HFE35C, o ile ktokolwiek odważyłby się taki przygotować, powinien pękać w szwach. Podsumowując – wyniki pomiarów wykonywanych za pomocą tej klasy urządzeń mają jedynie wartość psychologiczną – niewątpliwie wpływają na poziom stresu użytkowników powodując jego eskalację. Dla inżynierów urządzenia te zaliczają się do kategorii drogich zabawek (niestety zbyt drogich, jak na klasę zabawki) i jako takie pełnią niewątpliwie funkcję rozrywkową dostarczając codzienną porcję wysublimowanego humoru wzbogaconego losowymi elementami zaskoczenia.

Pamięci dr. inż. Jerzego Webera.

Artykuł opublikowany został w czasopiśmie „Elektronik” 4/2023. Autorzy: Michał Połzun, Kinga Graczyk, współpraca: Rafał Pawlak