Czy naprawdę jesteśmy w stanie wyobrazić sobie dzisiejszy świat bez internetu, dostępu do sieci bezprzewodowych, a co za tym idzie niemal nieograniczonych możliwości dostępu do informacji i usług, komunikacji, rozrywki oraz, coraz częściej, pracy? Możliwości jakie zapewnia sieć, szczególnie w obecnej, globalnej sytuacji związanej z pandemią COVID-19, pozwalają wielu osobom przetrwać ten trudny okres. Niestety, choć każdy z nas chce się cieszyć szybkim i łatwym dostępem do internetu, to często nie zdajemy sobie sprawy, co tak naprawdę sprawia, że mamy dostęp do tych wszystkich możliwości. Co więcej, wiele osób nieświadomie na nie narzeka i je przeklina. O czym mowa? Oczywiście o stacjach bazowych, tak zwanych BTS-ach. Sprawdźmy zatem dlaczego BTS-y są tak istotne dla otaczającej nas rzeczywistości i jak wiele im zawdzięczamy.
BTS u podstaw współczesnego społeczeństwa
Choć powyższe zdanie może brzmieć nieco przesadnie, to sporo jest w nim prawdy. Obecnie niemal wszystko robimy za pośrednictwem sieci: zakupy online, Netflix, YouTube, gry wideo, streaming treści czy praca zdalna, to tylko kilka przykładów na to, jak wykorzystujemy obecnie sieci bezprzewodowe. Wiele osób nawet nie wyobraża sobie życia, pozbawionego tych wszystkich dobroci. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, to u podstaw tej technologii stoją stacje bazowe, czyli BTS-y (oryg. base transceiver station). Z encyklopedycznego punktu widzenia, są to urządzenia w rodzaju wysoko wyspecjalizowanych komputerów wyposażone w antenę służącą do nadawania i odbioru radiowych fal elektromagnetycznych, często na wysokim maszcie, łączące terminal ruchomy (np. telefon komórkowy) z częścią stałą cyfrowej sieci telekomunikacyjnej[1]. W dużym uproszczeniu, są to wszystkie maszty wraz z urządzeniami zamkniętymi w szafkach telekomunikacyjnych, które już na stałe wpisały się we współczesny krajobraz.
Oczywiście należy pamiętać, że stacja stacji nie równa. Możemy wyróżnić kilka najważniejszych typów BTS-ów. Megakomórki bądź hiperkomórki, to te, z którymi na co dzień mamy najmniej do czynienia. Są one obsługiwane za pomocą satelitów, a ich zasięg wynosi nawet kilkaset kilometrów. W najczęściej używanej, powszechnej sieci komórkowej takich komórek się nie stosuje, jednak są one domeną telefonii satelitarnej. Znacznie częściej spotykamy się z makro i mikrokomórkami. Te pierwsze, stosowane są najczęściej na obszarach niezbyt gęsto zaludnionych (np. wiejskich, podmiejskich i w wielu miastach). Swoim zasięgiem obejmują obszar o promieniu nawet kilkunastu kilometrów, a my rozpoznajemy je najczęściej jako ogromne maszty lub – w przypadku gęściej zaludnionych obszarów – jako konstrukcje zainstalowane na dachach budynków. Mikrokomórki znacznie częściej wykorzystuje się w dużych miastach, czyli obszarach gęsto zaludnionych oraz w miejscach dużych skupisk ludzi, np. centra handlowe, dworce, lotniska czy obiekty sportowe takie jak stadiony. Anteny te zazwyczaj dostrzeżemy na dachach budynków oraz w ich wnętrzach, a ich realny zasięg sięga od kilkudziesięciu metrów do kilku kilometrów.
Nowa generacja sieci komórkowej – 5G, przyniesie ze sobą istotnie zmiany również w dotychczasowej infrastrukturze. Zamiast wielkich masztów, wykorzystywać ona będzie znacznie mniejsze (często o wielkości pudełka po butach) stacje, a konkretnie piko i femtokomórki. Te pierwsze BTS-y swoim zasięgiem obejmują zaledwie kilkadziesiąt metrów, ale dzięki niewielkim gabarytom i zapotrzebowaniu na energię, mogą być instalowane we wnętrzu budynków. Jeszcze mniejsze są femtokomórki, które pokrywają obszar w promieniu maksymalnie 10 metrów[2]. Jak zatem łatwo dostrzeżemy, nadchodząca generacja sieci może mieć bardzo pozytywny wpływ na nasz krajobraz. Oczywiście nie oznacza to, że wszystkie wybudowane do tej pory maszty znikną, wszak są one częścią już istniejącej infrastruktury sieci bezprzewodowej, ale z całą pewnością nie będziemy mieli do czynienia z „lasem masztów”.
BTS – czy naprawdę ich potrzebujemy?
Choć na co dzień większość społeczeństwa korzysta z dobrodziejstw sieci, to wciąż pojawiają się jej przeciwnicy. Najczęściej, w kwestii rzekomej szkodliwości na ludzkie zdrowie, obrywa się właśnie stacjom nadawczym. Sporo w tym hipokryzji, często osoby, które najmocniej atakują sieci bezprzewodowe, w swojej kieszeni mają telefon komórkowy, a w domu cieszą się szybkim dostępem do internetu. Nie będziemy się tu jednak zajmować teoriami spiskowymi. Spróbujmy sobie odpowiedzieć na bardzo proste pytanie – czy naprawdę potrzebujemy stacji przekaźnikowych? Zanim jednak to zrobimy, to szczerze odpowiedzmy sobie na kilka innych pytań – czy chcesz dziś obejrzeć nowy odcinek ulubionego serialu w sieci? Czy chcesz przeprowadzić tą ważną wideokonferencję? Bądź bardziej prozaicznie: czy chcesz mieć możliwość kontaktu z najbliższymi lub wezwania pomocy (np. medycznej) w dowolnym momencie? Jeśli na którekolwiek z postawionych wyżej zagadnień odpowiemy twierdząco, to poznamy również odpowiedź na pytanie dotyczące BTS-ów. Sieć bezprzewodowa, z której tak często korzystamy, nie może bez nich istnieć. Stacje bazowe są kluczowe dla całej infrastruktury. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której chcemy mieć wodę w kranie, ale bez niezbędnych do tego rur i przyłączy. Bardzo podobnie sprawa wygląda z BTS-ami, dlatego warto się zastanowić, zanim zaczniemy narzekać na maszt, który pojawił się w okolicy.
BTS – czy jest się czego bać?
Jak już wspomniałem, to stacje nadawcze są najczęściej obiektem ataków przeciwników nowych technologii i autorów teorii o szkodliwym działaniu m.in. PEM. Czy faktycznie mamy się czego obawiać? Już spieszę z wyjaśnieniami.
Przede wszystkim należy pamiętać, że wybudowanie nowego masztu czy stacji przekaźnikowej nie należy do najprostszych. To nie jest tak, że operator wybiera sobie dowolne miejsce, dogaduje się z właścicielem posesji, a następnie uruchamia w pełni działającą stację bazową. W Polsce (choć oczywiście nie tylko) każda taka budowa musi spełnić restrykcyjne przepisy i normy, a następnie przejść wszelkie kontrole. W tym te, prowadzone przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, który w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska dokonuje oceny poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku. Warto też dodać, że już niebawem działania te wspierać będzie SI2PEM, czyli System Informacyjny o Instalacjach wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne, który „na żywo” pozwoli monitorować dokładny poziom PEM.
Często pojawiają się również obawy, związane z przebywaniem zbyt blisko BTS-ów. Wbrew rozsiewanym teoriom spiskowym, mieszkanie w pobliżu stacji bazowych nie jest niebezpieczne dla naszego zdrowia. Z czysto technicznego punku widzenia należy wiedzieć, że „anteny stacji bazowych mają charakterystykę kierunkową i tak kształtują wiązkę fali, aby rozchodziła się poziomo”[3]. Co więcej, są one dodatkowo tłumione np. przez ściany budynku. Należy też pamiętać, że im bliżej stacji przekaźnikowej jest urządzenie, z którego akurat korzystamy (np. smartfon), tym sygnał jest lepszy, a co za tym idzie, nasze urządzenie emituje mniej energii. Ostatecznie, można nawet wysnuć tezę, że im bliżej jesteśmy stacji bazowej, tym lepiej.
BTS-y są niezbędne do rozwoju technologii
Stacje bazowe już teraz są stałym elementem naszego krajobrazu. Musimy się z tym pogodzić, że w przyszłości jeszcze ich przybędzie (choć będą znacznie mniejsze i mniej inwazyjne). Czy nam się to podoba czy nie, jest to pewnego rodzaju „cena” postępu. Bez nich, wiele obecnych oraz nadchodzących technologii i rozwiązań, byłoby po prostu niemożliwe do wdrożenia. Jak widać zatem, BTS-y nie są takie złe, jak je malują.
Źródła:
[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Stacja_bazowa
[2] https://www.gov.pl/web/5g/stacje-bazowe
[3] http://badzwzasiegu.pl