elektrowrażliwość
Zdrowie

Elektrowrażliwość w świetle badań

Zupełnie nie powinno nikogo dziwić, że są takie tematy, które wzbudzają w ludziach bardzo silne emocje, do tego stopnia, że czasem ciężko o nich na spokojnie rozmawiać. Jednym z takich tematów jest kwestia wpływu technologii na nasze zdrowie. Tam gdzie potencjalnie może pojawić się choroba lub cierpienie, natychmiast pojawiają się – skąd inąd zrozumiałe – obawy, strach, nieufność… Przyjrzyjmy się na spokojnie jednemu z takich tematów – kwestii EHS, czyli nadwrażliwości na pole elektromagnetyczne.

EHS to skrót od Electromagnetic Hypersensitivity. Można też spotkać się z diagnozą „idiopatycznej nietolerancji środowiskowej związanej z polami elektromagnetycznymi”. Według osób skarżących się na EHS, ekspozycja na pole elektromagnetyczne powoduje u nich szereg objawów zdrowotnych – takich jak bóle głowy, znużenie, nudności, problemy ze snem. Niestety, ponieważ wszystkie te objawy są niespecyficzne, utrudnia to diagnozę i badanie, a także może prowadzić do nieporozumień. Jak sobie z tym poradzić?

Objawy niespecyficzne – co z tym zrobić?

Objawy specyficzne, to takie, które jednoznacznie wiążą się z konkretną chorobą. Drżenie rąk w chorobie Parkinsona, charakterystyczne krosty przy ospie czy rumień wędrujący przy boreliozie, to objawy dość oczywiste. Ale spadek masy ciała? To może być nowa dieta, ale może być nowotwór (a wręcz 10 różnych nowotworów [1]), a może to stres pracy? Odpowiedź na pytanie o przyczynę wymaga często, oprócz szczegółowego wywiadu zebranego od pacjenta, dalszych badań – bo pacjentowi może coś się wydawać, ale dopiero USG czy tomografia jamy brzusznej lub wyniki badań krwi pod kątem poszukiwań markerów nowotworowych mogą odpowiedzieć na pytanie, czy wydaje się pacjentowi słusznie czy nie. Jak to się ma do EHS?

Niestety nie stwierdzono żadnego specyficznego (unikatowego) objawu EHS, w związku z tym wykonanie badań z krwi czy zrobienie komuś rezonansu nie wskaże jednoznacznej odpowiedzi. Ale można wykonać rodzaj eksperymentu – osobę deklarującą EHS można wystawić na działanie czynnika teoretycznie wywołującego dolegliwości (tu: PEM) i patrzeć w warunkach klinicznych na powstające objawy. A do tego, można korelować natężenie objawów z natężeniem PEM, można też ustalać w warunkach laboratoryjnych czy to kwestia np. konkretnych częstotliwości etc. Takie badania nazywamy badaniami prowokacyjnymi. Co z nich wynika?

Kontrolowana prowokacja

W czasopiśmie „bioelektromagnetyzm” (Bioelectromangetism) opublikowano w 2015 pracę, w której ponad setkę osób deklarujących EHS i ponad dwa razy tyle osób zdrowych (jako grupa kontrola) poddano badaniom. Po połowie z każdej z grup przydzielono losowo(!) do dwóch kategorii badania: część osób była naprawdę eksponowana na PEM, a część miała jedynie symulowaną ekspozycję. Ani żadna z osób badanych, ani żaden z eksperymentatorów, nie wiedział kto jest w której grupie. Takie padania nazywamy badaniami podwójnie ślepej próby. Jest to bardzo ważne, żeby zrozumieć metodykę tego badania – to sposób na wyeliminowanie uprzedzeń w eksperymencie.

Wiele razy bywało, że lekarz „chciał” lub „nie chciał” czegoś zdiagnozować, przez co wiedząc, że przychodzi do niego „chory” pacjent badał go podświadomie z inną skrupulatnością niż pacjenta „zdrowego”. Analogicznie pacjent może chcieć „udowodnić” swoją chorobę – co świetnie pokazano w filmie „Panaceum” (eng. „Side Effects”) z Jude Law z 2013 roku. Lekarz-psychiatra, który przepisuje pacjentce nowy lek, nagrywa jej reakcje na kamerę w ramach zbierania dowodów w postępowaniu sądowym. Na początku ją uprzedza, jakie są skutki uboczne, potem włącza kamerę i podaje jej lek. A ona się słania, bredzi, traci przytomność… I w ten sposób lekarz dowiaduje się, że jest ona częścią spisku przeciwko niemu – bo tak naprawdę wstrzyknął jej roztwór soli fizjologicznej. Wracając do głównego wątku: badania na ludziach wykonywane inaczej niż podwójnie ślepą próbą są właściwie z marszu do podważenia, właśnie ze względu na tzw. bias zarówno ze strony badanego obiektu, jak i eksperymentatora. To co wyszło z tych badań?

Osoby z EHS poinformowane, że włączane jest pole raportowały, że gorzej się czują. Ale… niezależnie od tego, czy faktycznie pole włączano czy nie. Włączenie pola bez poinformowania ich, że je włączono z kolei nie powodowało objawów. Wniosek: brak zależności między występowaniem objawów, a występowaniem pola elektromagnetycznego. Co to oznacza? Że EHS jest chorobą psychosomatyczną. Znaczy to, że choroba ta nie jest powodowana przez wskazany czynnik fizyczny, ale większe znaczenie ma czynnik psychologiczny lub emocjonalny. Bynajmniej nie znaczy to, że można w tym momencie zakończyć pracę – należy rozpocząć terapię pacjenta, zgodnie z diagnozą. Pod warunkiem, że pacjent tę diagnozę przyjmie. Może być przecież tak, że diagnoza jest błędna! Dlatego badania należy powtarzać…

Jeśli spojrzy się w literaturę naukową, w serwisie PubMed można znaleźć ponad 3000 (!) artykułów naukowych w temacie „electromagnetic hypersensitivity”. Pod koniec zeszłego roku ukazała się praca przeglądowa podsumowująca najważniejsze z nich, związane z badaniami prowokacyjnymi. Włączono do analizy wyłącznie te przeprowadzone metodą ślepej próby, oceniono ich metodologię i wartość statystyczną oraz podsumowano wyniki. Wnioski z analiz dwudziestu ośmiu badań, analogiczne, jak przytoczone wcześniej, ukazały się w czasopiśmie Environmental Health [4]. Były również spójne z wcześniejszym przeglądem trzydziestu jeden badań z 2005 roku, który ukazał się w czasopiśmie Psychosomatic Medicine [5]. Ewidentnie problem EHS to problem psychosomatyczny.

To co robić, jak ma się EHS?

Leczenie większości chorób psychosomatycznych wiąże się z podstawowym problemem – że często pacjenci nie chcą zaakceptować diagnozy. W tej sytuacji lekarz jest bezsilny, może dla polepszenia samopoczucia pacjenta zalecić mu ograniczenie kontaktu z telefonem… Niestety profilaktyka i leczenie tego typu chorób w Polsce kuleje, a co gorsza społeczna ignorancja w zakresie psychologii człowieka sprawia, że chorym przypina się łatkę wariatów, co tylko utrudnia pacjentom podjęcie skutecznego leczenia.

Wiemy na pewno, że ograniczenie PEM nikomu w tej kwestii nie pomoże. Ale rozwój świadomości charakterystyki EHS wśród lekarzy i pacjentów (!) oraz polepszenie sieci poradni zdrowia psychicznego, owszem. A co każdy z nas może dołożyć od siebie? Większy szacunek do siebie nawzajem w internetowych dyskusjach również pomoże w społecznej akceptacji tej choroby.

Źródła:

[1] Nowotwory a spadek masy ciała

 [2] Bioelectromagnetics. 2015 Feb;36(2):96-107. doi: 10.1002/bem.21892. Epub 2015 Jan 30.

Aggregated data from two double-blind base station provocation studies comparing individuals with idiopathic environmental intolerance with attribution to electromagnetic fields and controls.

Eltiti S1, Wallace D, Russo R, Fox E.

[3] Film Panaceum

[4] Environmental Health volume 18, Article number: 88 (2019)

Methodological limitations in experimental studies on symptom development in individuals with idiopathic environmental intolerance attributed to electromagnetic fields (IEI-EMF) – a systematic review, Kristina Schmiedchen, Sarah Driessen , Gunnhild Oftedal 

[5] Psychosomatic Medicine. 67(2):224-232, MARCH-APRIL 2005

Electromagnetic Hypersensitivity: A Systematic Review of Provocation Studies, G Rubin;Jayati Munshi;Simon Wessely; DOI: 10.1097/01.psy.0000155664.13300.64