Od lat samozwańczy eksperci – tacy jak pewien elektromonter z Rybnika – próbują nam wszystkim wmówić, że stacje bazowe powstają nielegalnie, a poziom pola elektromagnetycznego jest w Polsce poza jakąkolwiek kontrolą. Takie twierdzenia są krańcowo odległe od prawdy. Dowodzą tego najnowsze raporty Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
GIOŚ w ramach swoich zadań prowadzi tzw. ciągły monitoring środowiska. Nadzór ten obejmuje również monitorowanie poziomu pola elektromagnetycznego, pochodzącego głównie od instalacji radiowo-telewizyjnych i radiokomunikacyjnych. Pomiary takie prowadzone są w kilkuset punktach na terenie całej Polski – w samym tylko województwie dolnośląskim jest ich blisko 80, znajdujących się zarówno w dużych miastach, liczących powyżej 200 tys. mieszkańców, jak i w najmniejszych miejscowościach województwa. Analogicznie wygląda to w pozostałych województwach.
W zeszłym roku GIOŚ przedstawił wyniki pomiarów za rok 2021. Zmierzony w 767 punktach pomiarowych poziom PEM w Polsce wyniósł wtedy średnio 1,21 V/m. Niedawno opublikowane dane za rok 2022 pozwalają więc porównać wartości PEM rok do roku.
No dobra, to ile tych raków? [1]
Podsumowanie pomiarów wykonanych przez GIOŚ w 2022 roku przedstawia tabela poniżej. Pomiary obejmują zakres od 80 MHz do 40/60 GHz (zgodnie z informacjami zamieszonymi w raportach), a więc obejmują emisje ze wszystkich źródeł pola elektromagnetycznego o częstotliwościach radiowych – od radia FM poczynając, a na systemach milimetrowych, takich jak LMDS, kończąc. Wartości przedstawione przez GIOŚ i przytoczone w tabeli to wartość uśredniona z pomiarów półgodzinnych, nieuwzględniająca niepewności pomiaru.
Województwo | Wartość średnia E [V/m] |
Dolnośląskie | 0,57 |
Kujawsko-Pomorskie | 0,51 |
Lubelskie | 0,57 |
Lubuskie | 0,83 |
Łódzkie | 0,81 |
Małopolskie | 0,69 |
Mazowieckie | 0,69 |
Opolskie | 0,81 |
Podkarpackie | 1,04 |
Podlaskie | 0,50 |
Pomorskie | 1,22 |
Śląskie | 0,92 |
Świętokrzyskie | 0,69 |
Warmińsko-Mazurskie | 0,81 |
Wielkopolskie | 0,90 |
Zachodniopomorskie | 0,81 |
Średnia dla Polski | 0,77 |
Czyli że co, nie będzie raków? Co za lipa, zawijam się stąd!
Żeby lepiej zrozumieć zaprezentowane wyniki, trzeba odpowiedzieć na pytanie, ile wynosi dopuszczalny poziom PEM w Polsce. Otóż zgodnie z obowiązującym prawem dopuszczalny poziom PEM zależy od częstotliwości i wynosi odpowiednio:
- dla częstotliwości 10-400 MHz: 28 V/m
- dla częstotliwości 400-2000 MHz: od 28 do 61 V/m
- dla częstotliwości od 2000 MHz do 300 GHz: 61 V/m.
Pomiary GIOŚ były pomiarami szerokopasmowymi, a więc pokrywały zakres od 80 MHz do 60 GHz. Osiągnięta średnia wartość PEM dla całej Polski wynosząca 0,77 V/m mieści się więc w przedziale od 1,26% do 2,75% dopuszczalnej normy [2] – w zależności od tego czy uznamy, że większość mierzonego pola mieściła się w zakresie do 400 MHz czy powyżej. W roku 2021 wyliczona średnia wartość PEM dla Polski wyniosła 1,21 V/m, a więc mieściła się w przedziale od 1,98% do 4,3% dopuszczalnej normy, zachowując przyjętą powyżej metodologię liczenia.
Wait, there’s more!
Z raportów GIOŚ można wyczytać dużo ciekawsze informacje niż tylko średnia.
Co może niektórych zdziwić, dane z miejscowości uzdrowiskowych wskazują na bardzo niski poziom PEM. W miejscowościach takich jak Lądek Zdrój, Duszniki Zdrój czy Polanica Zdrój zmierzony poziom PEM nie przekroczył 0,5 V/m. Gdy zmieniano przepisy tak, by pozwolić na budowę stacji bazowych w miejscowościach uzdrowiskowych, niektórzy wieszczyli, że spowoduje to duże narażenie na PEM dla pacjentów sanatoriów. Jak widać obiektywne dane zweryfikowały tego typu twierdzenia.
Miasto Kraków słynie ze swojego ambiwalentnego nastawienia do stacji bazowych telefonii komórkowej. Dane GIOŚ wskazują, że jest to całkowicie bezpodstawne: średnia z wyników w Krakowie zmierzonych w 11 punktach pomiarowych wyniosła zaledwie 1,38 V/m. W Tarnowie, gdzie ruch przeciwników telefonii komórkowej jest nieliczny, ale prężny, najwyższy zanotowany wynik wyniósł tylko 0,38 V/m. Poziom zmierzony w Rybniku, mieście wspomnianego na wstępie elektromontera, najbardziej znanego w Polsce przeciwnika telefonii komórkowej, wyniósł raptem 1,7 V/m, a więc jedynie 2,8% dopuszczalnej normy.
Bardzo ciekawe są również pomiary wykonane w miejscowościach, w których stacjonuje wojsko. Przecież – zgodnie z narracją internetowych ekspertów – 5G to technologia wojskowa i wojsko nas nią smaży, więc z pewnością poziomy PEM odnotowane w miejscach stacjonowania będą przyprawiać o zawrót głowy. Na pierwszy ogień – z sentymentu do tamtej jednostki – sprawdziłem Orzysz. W Orzyszu znajduje się Ośrodek Szkolenia Poligonowego wraz z poligonem, na którym nieustannie ćwiczą jednostki NATO. Wynik? Poziom PEM niemierzalny, poniżej progu czułości sondy. Sprawdzam dalej – tym razem Gołdap, gdzie stacjonuje pułk przeciwlotniczy, wyposażony w aktywne urządzenia radiolokacyjne. Wynik ten sam – poniżej progu czułości sondy. To by było na tyle jeśli chodzi o teorię, że wojsko nas smaży 5G.
Nie no, ja się tak nie bawię! Mamo!
Prócz samych wyników pomiarów GIOŚ publikuje o wiele ciekawsze informacje. Strona GIOŚ zawiera bowiem zestawienie obszarów, na których odnotowano przekroczenia dopuszczalnego poziomu PEM. I zawiera on złe informacje dla przeciwników telefonii komórkowej, bowiem od 2020 roku żadna stacja bazowa nie przekroczyła dopuszczalnego limitu, zaś w latach 2018-2019 GIOŚ odnotował SZEŚĆ minimalnych przekroczeń dopuszczalnego poziomu PEM. Podkreślę – sześć przekroczeń na ponad 40 tysięcy stacji bazowych w Polsce. Warto tutaj zaznaczyć, że zgodnie z informacjami GIOŚ wszystkie te stacje zostały błyskawicznie zrekonfigurowane i ponowne pomiary wykazały pełną zgodność z normami – a w latach 2018 i 2019 były to jeszcze normy o radzieckiej proweniencji.
Elektrosceptycy, elektromonterzy i jeden spawacz vs fakty 0:1 (do przerwy)
Zwykle jest tak, że wierzenia nie wytrzymują starcia z faktami. Nie inaczej jest tym razem. Według internetowych „ekspertów” sieć 5G miała spowodować „smażenie wszystkiego i wszystkich”, a harmonizacja norm PEM, która miała miejsce w 2020 roku, miała przynieść „gigantyczne przekroczenia”. Żadna z tych „informacji” do tej pory się nie potwierdziła. Mimo harmonizacji norm i mimo powszechnego wprowadzenia technologii 5G, poziom PEM w Polsce stanowi ułamek dopuszczalnej normy – i to zarówno tej starej, radzieckiej jak i nowej, europejskiej. Pamiętam spotkanie w Najwyższej Izbie Kontroli, gdzie w 2017 roku mówiłem o tym, że zwiększenie dopuszczalnych norm nie spowoduje zwiększenia faktycznego poziomu PEM w środowisku. Panom „naukowcom” z AGH nie mieściło się to w głowach, i nawet mimo podawanych przykładów twierdzili, że to niemożliwe. I co, panowie, wyszło na moje, prawda?
[1] Wspomniane „raki” to cytat dosłowny z przekazów niejakiego dr. inż. Jerzego Webera – nieistniejącego „naukowca”, którego profile można bez trudu znaleźć w sieci i który zajmuje się promowaniem dezinformacji i fake newsów dotyczących pola elektromagnetycznego i sieci komórkowych. „Wysyp raków” to, jego zdaniem, najpoważniejsze następstwo przebywania w okolicy BTS-ów. [2] Zakładając rozkład normalny próbek z mierzonego zakresu częstotliwości oraz odchylenie standardowe, wartość średnia to 1,92% normy.Niniejszy materiał ma charakter publicystyczny. Jest to subiektywny felieton, stanowiący wyraz osobistych przekonań i opinii autora. Nie jest to oficjalne stanowisko redakcji bloga „Na fali nauki” i różni się pod tym względem od Artykułów i Aktualności.