dezinformacja
Nauka

Jak się bronić przed dezinformacją? Kilka porad codziennego funkcjonowania w sieci

Jak mówi stara maksyma – „Każdy medal ma dwie strony”. Prawda ta ma zastosowanie w wielu przypadkach i technologia nie jest tu wyjątkiem. Nie od dziś bowiem wiadomo, że nawet największe i najwspanialsze osiągnięcia ludzkości można wykorzystać w niewłaściwy sposób. Dlatego właśnie istnieje prawo, aby przeciwdziałać szkodliwym i niewłaściwym postępkom, a także karać osoby się ich dopuszczające. Nie zawsze jest to jednak łatwe, szczególnie w przypadku sieci internetowej.

Stworzenie, a następnie upowszechnienie się internetu jest jednym z najważniejszych osiągnięć naszej nowożytnej cywilizacji. Jak bowiem inaczej określić coś, co jest w zasięgu możliwości dostępu prawie wszystkich ludzi na świecie i pozwala im przy minimalnym wysiłku dotrzeć do niemal całej zgromadzonej przez ludzkość wiedzy. Każdy użytkownik internetu może za pośrednictwem sieci dotrzeć nie tylko do osób, które zna, ale także do ogromnego grona odbiorców. W jakim celu?

Jak mówi ulubione powiedzenie psychologów – to zależy. Jedni chwalą się swoimi osiągnięciami, dzielą się ciekawymi informacjami, socjalizują z innymi użytkownikami lub wraz z nimi oddają się rozrywce, np. grając w gry wideo. Inni z kolei działania w sieci traktują jako uzupełnienie działalności zawodowej, możliwość wypromowania się czy też środek do propagowania własnych poglądów.

Warto przy tym zaznaczyć, że dwa ostatnie przykłady często idą w parze, co daje niebezpieczną mieszankę w określonych sytuacjach. Dlaczego? Ponieważ ludzie, chcąc zrealizować własne zamiary, mogą dopuszczać się rozpowszechniania tzw. dezinformacji. Zresztą, manipulacją faktami parają się osoby lub podmioty w bardzo w różnorodnych celach – politycznych, finansowych czy zwyczajnie chcąc „zrobić zamieszanie”. Bez względu na intencje i źródła, niemal każdego dnia, podczas którego spędzamy czas w sieci, stajemy się celem dezinformacji. Nikt przy tym chyba świadomie nie chce paść ofiarą  manipulacji –  jak się więc przed nią bronić?

Zatrzymaj się i pomyśl

Może zabrzmi to trywialnie, ale kluczowymi narzędziami w tej kwestii są rozsądek i ostrożność. Teoretycznie jest to oczywiste, jednak w codziennym pędzie oraz natłoku obowiązków i zmartwień nasza uwaga, a tym samym ostrożność, łatwo ulega rozproszeniu. Dezinformacja to bowiem celowe i świadome rozpowszechnianie nieprawdziwych lub zmanipulowanych informacji, mające na celu wprowadzenie odbiorcy w błąd. W największym więc uproszczeniu, są to kłamstwa rozsiewane dla uzyskania korzyści przez osoby za nimi stojące.

Internauci (i nie tylko) padający ofiarą tych zabiegów są wobec tego zwyczajnie oszukiwani i manipulowani, a co za tym idzie – wykorzystywani. [1] Natomiast ogrom „bombardujących nas” w sieci ze wszystkich stron informacji jest w tym przypadku jednym z decydujących, sprzyjających dezorientacji czynników. Im więcej wiadomości do nas bowiem dociera, tym trudniej wyłapać te fałszywe czy nawet znaleźć moment na zastanowienie się nad nimi.

fake news

Tak więc podstawą w obronie przed fałszywymi informacjami jest danie sobie chwili na zastanowienie. Szczególnie wtedy, gdy jakaś wiadomość wywoła w nas pewne emocje –  co jest podstawą w tego typu manipulacji. Zatrzymajmy się więc przy niej choć na moment i zwyczajnie pomyślmy, czy nic nie wzbudza naszych wątpliwości. Może się bowiem okazać, że w informacji tej jest jakiś błąd lub nieścisłość, które umknęły nam, gdy zapoznawaliśmy się z nią „na szybko”.

„Ty to nie wszyscy”

Lubimy zazwyczaj myśleć o sobie jako o indywidualistach, jednak praktycznie wszyscy ludzie mają potrzebę przynależności, w imię której często dostosowują się do otoczenia. [2] Z kolei w przypadku zwiększonego natężenia określonego rodzaju informacji nasza podświadomość nieco automatycznie może sugerować nam ich prawdziwość. Wszak „skoro wszyscy tak twierdzą, to pewnie jest to prawda”. Choć są to poniekąd odrębne kwestie, to w przypadku dezinformacji sprowadzają się one do wspólnej konkluzji – powinniśmy myśleć samodzielnie.

Jeśli więc coś wzbudza nasze wątpliwości, nie powinniśmy ich ignorować jedynie po to, aby wpasować się w narrację tłumu. Kłamstwo nie stanie się też prawdą tylko dlatego, że wiele osób je powiela, jednak zyskuje wtedy na wiarygodności w oczach odbiorców. Dlatego też najczęściej obserwowana jest sytuacja, w której fałszywe informacje są udostępniane nie z jednego, ale z wielu różnych źródeł jednocześnie. [3]

Co ciekawe, rozsiewające „fake news” jednostki (dziś często określane mianem trolli internetowych [4]) czasami wykazują się taką niedbałością, że nawet nie za bardzo się starają podtrzymać choć pozorną wiarygodność zamieszczanych kłamstw. Przykładem tego była niedawna sytuacja, w której z licznych, różnorondych źródeł w internecie zamieszczono dokładnie taką samą wiadomość. Dotyczyła ona rzekomego niewpuszczenia polskiego dziecka do Urzędu Miasta w jednej z warszawskich dzielnic. Według postów, spowodowane było to wyłączną obsługą osób z Ukrainy. Już sam wydźwięk tych wpisów był dość kuriozalny i (nawiązując do wcześniejszej części tekstu) wystarczyłaby odrobina zastanowienia, aby nie brać ich pod uwagę. Inną kwestią jest to, że wpisy te były identyczne co do słowa, a już po bliższym przyjrzeniu się źródłu pierwszej z tych wiadomości okazało się, że konto wzbudza uzasadnione zastrzeżenia. [5]

Tak więc jeśli tematycznie oraz poglądowo powiązane wiadomości pojawiają się dość nagle i w dużym natężeniu, to również jest to coś, co powinno zwrócić naszą uwagę. Zazwyczaj bowiem cały zabieg rozsiewania dezinformacji na dany temat jest przeprowadzany w sposób zorganizowany i zmasowany w określonym czasie.

Nie ufaj bezgranicznie i sprawdzaj źródła

W związku z tym, że w dobie internetu każdy może zamieścić w nim co tylko zechce, należy sprawdzać wiarygodność źródeł. Kolejna z pozoru oczywista rada, niemniej często zapominana. Każda wiadomość powinna być więc przez nas „filtrowana” m.in. przez pryzmat tego, gdzie się ukazała lub kto ją zamieścił, a jest ku temu kilka powodów. Pierwszym jest to, że niekiedy źródłem dezinformacji są różnego rodzaju celebryci czy osoby publiczne.

Nie będziemy wnikać, czy robią oni to dla podtrzymania popularności, czy też czasami z jawnej głupoty lub zwykłej niewiedzy. Niemniej powinniśmy pamiętać, że bycie sławnym i wypowiadanie się na jakiś temat nie ma jeszcze nic wspólnego z posiadaniem w danej kwestii kompetencji. Każdy jest „tylko” człowiekiem i sukces w określonej dziedzinie czy zajmowanie określonego stanowiska nie sprawiają nagle, że dana osoba zna się na wszystkim. Tymczasem celebryci nie posiadający nawet wykształcenia bywają traktowani jak wyrocznie w wielu kwestiach, którym fachowcy z danych dziedzin poświęcają całe lata życia. Kuriozum takiej sytuacji jest tu dość oczywiste. Zasada ograniczonego zaufania powinna jednak dotyczyć nie tylko osób znanych.

social media

Do niedawna panował pogląd, że w internecie można wszystko zweryfikować i dlatego nikt, kto rozsiewa jawne kłamstwa, się pod nimi nie podpisze. Nic jednak bardziej mylnego, bowiem dezinformacja jest rozsiewana często z kont podpisanych imieniem i nazwiskiem, a nawet z zamieszczonym zdjęciem. [6] Problem polega na tym, że często ludziom nie chce się sprawdzić autentyczności tych profili, które po bliższym przyjrzeniu niejednokrotnie okazują się fałszywe. Warto więc sprawdzić także w innych miejscach (np. na innym portalu społecznościowym), czy dana osoba faktycznie istnieje i czy opublikowane na profilu informacje pasują do siebie.

Jedno konto – wiele dezinformacji

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę, poza kompetencjami i autentycznością osób publikujących określone wiadomości? Na wydźwięk zamieszczanych przez dane źródło treści. Fałszywe konta są bowiem wykorzystywane nie tylko w celu zamieszczenia konkretnej, zmanipulowanej informacji, ale wręcz do całej ich serii. Jeśli więc na danym profilu znajduje się dużo treści o podobnym wydźwięku i poza tym nic, co jest zamieszczane zazwyczaj za pośrednictwem typowego konta, to prawdopodobnie profil został założony konkretnie w celu dezinformacyjnym. [7] Nie tylko jednak fałszywe konta są źródłem fałszywych informacji, ponieważ mogą one być powielane przez osoby, które same uległy już manipulacji.

Niektóre osoby przejawiają predyspozycje do wiary, a następnie do dalszego przekazywania nieprawdziwych treści. Niejednokrotnie więc cele, przeciw którym dane jednostki wręcz agitują, nakładają się na siebie. Przykładowo, głośne podpalenie budynku sanepidu i punktu szczepień przeciw COVID-19 w Zamościu w sierpniu 2021 roku okazało się dziełem mężczyzny, który rok wcześniej dopuścił się podpalenia wież telekomunikacyjnych 5G. [8] Jak bowiem wiadomo, również nowa technologia sieci komórkowej stała się celem zmasowanego ataku dezinformacyjnego.

Co ciekawe, obecnie obserwowana jest tendencja zamieszczania antyukraińskich, a nawet popierających zbrodnicze zabiegi Putina informacji, z kont wcześniej szkalujących 5G, a następnie szczepienia. Dlatego też, czytając wiadomości, warto zwrócić uwagę na wcześniej zamieszczane przez dane źródła informacje.

Sprawdzam, sprawdzam, sprawdzam

Ostrożność i selekcja przyswajanych informacji to jedna sprawa, zupełnie inną jest natomiast weryfikacja prawdziwości samej wiadomości. W przypadku gdy zarówno logika, jak i forma, a nawet źródło poznanej przez nas wiadomości na pierwszy rzut nie wzbudzają większych zastrzeżeń, również mamy inne narzędzia do jej sprawdzenia. Chcąc upewnić się w danej kwestii, możemy skorzystać np. z jednego z najszybszych sposobów, czyli samego internetu. Przy czym nadal trzeba mieć na uwadze wcześniejsze zalecenia, więc weryfikując konkretny fakt należy skoncentrować się na wiarygodnych źródłach. Do takich należą np. tak zwane organizacje fact-checkingowe [9].

Są to instytucje zajmujące się właśnie sprawdzaniem podawanych do wiadomości publicznej wiadomości, np. przekazywanych przez polityków. Najczęściej tego typu inicjatywy działają przy redakcjach różnego rodzaju mediów, jednak nie tylko. Są także np. portale dementujące i sprawdzające informacje, a następnie społecznie publikujące swe konkluzje. Do takowych należy w Polsce choćby Stowarzyszenie Demagog [10], które obecnie prowadzi m.in. zakrojone na szeroką skalę działania zwalczające dezinformację na temat wojny w Ukrainie [11]. Jeśli jednak chcemy mieć dostęp do większej ilości źródeł, to umożliwić nam to może np. jedno z narzędzi Google – Google Fact Check Tools. Możemy tam sprawdzić bieżące informacje lub samemu wyszukać konkretny, interesujący nas temat. [12]

Nie jesteś sam

Zarówno na świecie, jak i w samej Polsce czy też we wspólnotach, w których partycypuje nasz kraj, znajdują się organizacje oraz instytucje państwowe przeciwdziałające dezinformacji. Zostały one powołane właśnie w celu wyszukiwania i usuwania takowych treści, a także namierzania oraz ewentualnego karania osób za nimi stojących. W większości przypadków do zadań takich instytucji należy również organizowanie kampanii informacyjno-społecznych, uświadamiających ludzi o zagrożeniach płynących z manipulacji informacjami. Niestety, nawet najszerzej zakrojone działania tego typu organizacji nie są w stanie wyeliminować, a nawet choćby wyśledzić wszystkich fałszywych informacji.

dezinformacja

Jeśli natomiast nie chcemy marnować czasu i zasobów na sprawdzanie każdej informacji, jest na to prosty sposób. Pozyskujmy informacje bezpośrednio ze sprawdzonych i wiarygodnych źródeł, zamiast weryfikować je już po przeczytaniu. W przypadku naprawdę istotnych spraw powinniśmy korzystać więc z przekazów z naukowych instytutów lub mediów o ugruntowanej pozycji i sprawdzonej rzetelności, jak np. agencja prasowa Reuters.

W określonych przypadkach warto zwrócić także uwagę na strony podmiotów rządowych, skoncentrowane na określonym zagadnieniu, jak choćby kwestii szczepień i pandemii COVID-19. Tym sposobem zmniejszymy ryzyko trafienia na fałszywe treści, a także zniwelujemy potrzebę sprawdzania każdej istotnej informacji.

Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku

Jak widać, sposobów na ograniczenie zagrożenia tym, że staniemy się ofiarą akcji dezinformacyjnej, jest wiele. Część ochrony zawdzięczamy poszczególnym instytucjom, czy to publikującym rzetelne treści, czy też weryfikującym publikowane już przez innych informacje. Również osoby odpowiedzialne za serwisy społecznościowe czy określone portale internetowe są świadome zagrożeń płynących z manipulacji wiadomościami. Dlatego też większość z nich posiada własne, oddelegowane do walki ze szkodliwymi treściami (w tym fałszywymi informacjami) zespoły.

Niemniej nic nie zastąpi zwykłego tzw. zdrowego rozsądku. Jeśli tylko będziemy ostrożni w podejściu do przyswajanych przez nas informacji, bez bezgranicznej wiary w to, co czytamy, oglądamy czy słuchamy, to nie powinniśmy paść ofiarą trolli, botów czy innych podmiotów rozsiewających kłamstwa dla własnych korzyści. Żerują oni bowiem na łatwowierności, a rozsądek i odpowiedzialność to ich największy przeciwnik. Tylko tyle albo aż tyle – w zależności od perspektywy.

Źródła:

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Dezinformacja

[2] https://mfiles.pl/pl/index.php/Piramida_Maslowa

[3] https://stratcomcoe.org/publications/social-media-manipulation-report-2020/21

[4],[7] https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/ludzie-czy-internetowe-trolle-siec-jest-zalana-falszywymi-opiniami/

[5] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/prorosyjskie-trolle-jak-dzialaja-co-wywoluje-w-polakach-negatywne-emocje

[6] https://stratcomcoe.org/publications/social-media-manipulation-report-2020/21

[8] https://policja.pl/pol/aktualnosci/214989,Zatrzymany-podpalacz-budynku-zamojskiego-sanepidu-oraz-punktu-szczepien.html

[9] https://cyberpolicy.nask.pl/czym-jest-fact-checking-zarys-inicjatyw-na-swiecie-i-w-polsce/

[10] https://demagog.org.pl/stowarzyszenie-demagog-pierwsza-w-polsce-organizacja-factcheckingowa/

[11] https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/wojna-w-ukrainie-i-dezinformacja-sledz-zestawienie/

[12] https://toolbox.google.com/factcheck/explorer/search/list:recent;hl=pl