Strach przed nieznanym wydaje się być wpisany w ludzkie DNA, a jeśli dochodzi do tego brak wiedzy czy kompetencji w danej dziedzinie, to mamy już gotowy przepis na konflikt. W historii ludzkości znajdziemy mnóstwo przykładów, w których wynalazki, idee, czy same myśli były piętnowane, bowiem wychodziły poza ustalone wówczas normy. Sprawdźmy kiedy rozum przegrywał z emocjami.
Jesteśmy obecnie w przededniu wprowadzenia na szeroką skalę sieci komórkowej 5G, przez niektórych uważaną za rewolucyjną, choć tak naprawdę jest ona kontynuacją, ewolucją myśli technologicznej, która jest z nami od początku lat 80-tych XX wieku. W związku z tym, że 5G wymagać będzie m.in. nowej infrastruktury oraz wykorzystywać będzie odmienne od poprzedników częstotliwości (w Polsce przeznaczone zostaną częstotliwości 700 MHz, zakres 3,4-3,8 GHz oraz częstotliwości powyżej 26 GHz[1]), traktuje się 5G jako coś zupełnie nowego, jako dziewiczą i nieznaną technologię, która może sprowadzić na nas zgubę. W środkach masowego przekazu coraz częściej lobbowana jest wizja 5G jako niebezpiecznego narzędzia, którego ostatecznych wyników działań nie znamy. Okazuje się, że ta narracja nie jest w żaden sposób wyjątkowa, a z podobnymi problemami zmagali się najwybitniejsi przedstawiciele naszego gatunku.
Na stos z nimi! Na stos!
Z pewnością każdy rozpozna takie postacie, jak Leonardo da Vinci, Galileusz czy Mikołaj Kopernik. Co ich łączy, poza wielkimi umysłami? Ich wynalazki i teorie, które zrewolucjonizowały naukę, sprowadziły na nich również ogromne kłopoty.
Zanim jednak skupimy się na nich, warto nakreślić tło historyczne późniejszych wydarzeń z udziałem tych wybitnych postaci. W 1231 roku papież Grzegorz IX powołuje do życia niesławną organizację – inkwizycję. W ogólnym założeniu inkwizycja miała tropić i walczyć z heretykami, czarownicami i innymi siłami nieczystymi. Przełom w działaniu inkwizycji nastąpił jednak znacznie później. Papież Innocenty VIII w 1487 roku zleca dwóm dominikańskim inkwizytorom – Jacobowi Sprengerowi oraz Heinrichowi Sprengerowi, spisanie dzieła o nazwie „Malleus Maleficarum” (Młot na czarownice), który staje się podręcznikiem dla przyszłych łowców czarownic, wampirów i wilkołaków. Warto podkreślić, że nie mamy tu do czynienia z opowiadaniem fantastycznym, a faktami historycznymi. „Malleus Malleficarum” reprezentował oficjalne stanowisko Kościoła, a słowa w nim zwarte były traktowane na równi ze słowami Biblii.
Choć dziś trudno uwierzyć w to, że zostaniemy nawiedzeni przez wampiry czy wilkołaki, to np. w XV i XVI wieku (ale również i później) na terenie dzisiejszej Bośni wierzono, że grasuje tam podgatunek wampira o nazwie Lampir. Co ciekawe, przedstawiano go jako rozkładające się zwłoki, które zarażają zdrowych ludzi. Oczywiście dzisiaj z łatwością dostrzeżemy tu brak wiedzy na temat chorób i sposobów ich leczenia, jednak wówczas wyobraźnia ludzka ubierała swój strach w postać przerażającego wampira.
Powróćmy do naszych bohaterów, otóż zarówno Leonardo da Vinci, Galileusz oraz Mikołaj Kopernik, mieli poważne kłopoty z powodu swojej ponadprzeciętnej wiedzy. Leonardo da Vinci kojarzy nam się głównie z malarstwem, a jego dzieła jak Mona Lisa czy Dama z gronostajem, zna każdy. Nie każdy jednak wie, że Leonardo był również zawziętym wynalazcą i badaczem. Szczególnie pasjonowało go ludzkie ciało, które postanowił dokładnie zbadać, poprzez przeprowadzenie sekcji zwłok. Sporządził on dzięki temu bardzo dokładne szkice, prezentujące rozmieszczenie i wygląd organów wewnętrznych człowieka.
Kolejnym celem było zbadanie dokładnego działania układu krążenia, jednak ktoś doniósł na da Vinciego do władz kościelnych, a ten, z obawy przed posądzeniem o herezję (która może się wiązać nawet ze spaleniem na stosie), porzucił dalsze badania i przeprowadzanie sekcji zwłok. Mniej szczęścia od da Vinciego miał Galileusz, wybitny włoski astronom, fizyk i matematyk, a przy tym żarliwy orędownik teorii heliocentrycznej Mikołaja Kopernika. Za swoje przekonania oraz działania na rzecz nauki, był prześladowany przez władze kościelne, po kilku procesach został ostatecznie skazany na 8 lat aresztu domowego, podczas którego ostatecznie zmarł 8 stycznia 1642 roku.
I stała się światłość
Przenieśmy się do XIX wieku. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia bez elektryczności, od zwykłej żarówki, przez pralkę, lodówkę, po telewizor, smartfon czy nawet samochód. Otaczający nas świat jest zdominowany przez prąd elektryczny, dziś traktowany jako coś naturalnego, jeszcze na początku XVIII wieku był zaledwie tematem badań. Wśród najważniejszych postaci, które przyczyniły się do rozwoju elektrotechniki, warto wymienić Thomasa Edisona i Nikola Teslę. Los tak się ciekawie ułożył, że tych dwóch wybitnych amerykańskich wynalazców (choć należy podkreślić, że Tesla był serbskiego pochodzenia) przez pewien czas współpracowało ze sobą. Miało to miejsce w fabryce należącej do tego pierwszego – Edison Machine Works. Doszło między nimi do konfliktu na tle pieniędzy, który później przełożył się na inne aspekty ich życia zawodowego.
Starszy i zamożny Edison był zwolennikiem prądu stałego (DC), młodszy i borykający się z problemami finansowymi Tesla zaś prądu zmiennego (AC). Ich rywalizacja doprowadziła do tzw. „wojny prądów”. Tesla uzyskał wsparcie George’a Westinghouse’a, właściciela Westinghouse Electric Company – bezpośredniego rywala Edisona. Edison postanowił w tej rywalizacji wykorzystać swoją reputację i wpływy. Usilnie starał się on przedstawić prąd zmienny jako niebezpieczny dla żywych organizmów, aby wzbudzić trwogę wśród społeczności (co poniekąd mu się udało) regularnie organizował „pokazy”, podczas których poddawał zwierzęta (koty, psy, a nawet słonicę) działaniu prądu zmiennego, demonstrując tym samym jego szkodliwe działanie”[2].
Prąd stały lansowany przed Edisona ostatecznie przegrał walkę z prądem zmiennym, popularyzowanym przez Teslę, który okazał się być nie tylko tańszy i efektywniejszy, ale również bezpieczniejszy, bowiem przy tym samym napięciu prąd stały wykazuje większe zagrożenie dla człowieka od prądu zmiennego. Warto też dodać, że obecnie najczęściej korzystamy właśnie z prądu zmiennego, który zasila większość urządzeń w naszych domach. „Wojna prądów” jest kolejnym przykładem, w którym to nieuzasadniony strach społeczeństwa blokował rozwój nowej technologii.
To dopiero początek, książki też były złe
Obecnie powszechnie uważa się, że zarówno samodzielne czytanie, jak i czytanie dzieciom, ma niebagatelny wpływ na rozwój. Zgodzimy się z tym, że czytanie poszerza naszą wiedzę, wzbogaca nasze słownictwo czy pobudza wyobraźnię i sam mózg. Okazuje się, że nie zawsze ludzkość tak uważała. W XVIII i XIX wieku powszechnie uważano, że czytanie przez kobiety powieści, ma na nie zły wpływ i może prowadzić do licznych zagrożeń. Za takie uważano chociażby niemożliwość dostrzeżenia przez kobiety różnic pomiędzy fikcją literacką, a rzeczywistością.
To jednak nie wszystko, czytanie powieści mogło również prowadzić u kobiet do liberalnych, radykalnych idei, rozpalenia namiętności seksualnych czy próby obalenia ówczesnego status quo.[3] Dzisiaj te tezy wzbudzają w nas raczej politowanie i niesmak, ale jak słusznie zauważa specjalizująca się w literaturze tamtego okresu, pani Barbara M. Benedict, czytanie powieści wzbudzało nieufność wobec jednostki, która jest w stanie odróżnić dobry materiał od złego lub wykorzystać informacje, które przyswoiła, w sposób produktywny, konstruktywny i bezpieczny [4]. Co więcej, uważa ona, że największy strach wzbudzał fakt, że książki są niezwykle absorbujące, a przez to odciągały kobiety od ich codziennej rutyny, co było w niesmak ówczesnemu patriarchalnemu społeczeństwu.
Mordercze radio
Okazuje się, że strach, o którym wspominałem we wstępie, bardzo często wiąże się z agresją i nienawiścią. Ludzki gatunek ma to do siebie, że gdy czegoś nie rozumie bądź się boi, to woli to zaatakować niż poznać. Bez względu na czasy, zawsze znajdą się jednostki, które będą chciały wykorzystać strach społeczeństwa do własnych celów. Obecnie, raz za razem oskarża się gry wideo o kolejne brutalne ataki czy masakry (szczególnie na terenie USA). Ciekawe jest to, że w tym wypadku rządzący nie poruszają tematów związanych z ewentualnym chorobami psychicznymi sprawców, atakami na tle rasowym czy wreszcie najbardziej prozaicznej sprawie – ogólnemu dostępowi do broni. Całą sprawę najlepiej obrazuje fakt, że jedna z największych sieci sklepów w USA – „Walmart, zdecydowała się zrezygnować z reklam (w tym billboardów) brutalnych gier, ale broni i amunicji do niej już nie”[5].
Okazuje się jednak, że zanim gry stały się źródłem całego zła, to podobnie traktowano powieści czy radio. Początki radia sięgają XIX wieku, za twórcę tego wynalazku bardzo często uważa się Włocha – Guglielmo Marconi’ego, któremu udało się w 1900 roku złożyć patent na urządzenie do przesyłania i odbioru fal elektromagnetycznych. Marconi złożył swój patent zaledwie kilka dni przed Nikolą Teslą, który zarzucał Włochowi wykorzystanie jego pomysłów i wykorzystanie bez jego zgody, wcześniej opatentowanej cewki. Ostatecznie Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przyznał rację Tesli, ale już po jego śmierci – w 1943 roku. Radio okazało się być prawdziwą rewolucją, wykorzystywano je oczywiście nie tylko w celach komercyjnych, ale również wojskowych. Siła oddziaływania radia była tak ogromna, że regularnie oskarżano je o negatywny wpływ na społeczeństwo. Idealnym przykładem jest tu historia z 1927 roku, która wydarzyła się w mieście Sarasota (USA). Szesnastoletni wówczas Floyd Hewitt, brutalnie morduje młodą kobietę oraz jej pięcioletniego syna. Podczas przesłuchania zeznał on, że przebywając w domu kobiety czuł coś dziwnego w swoim wnętrzu” gdy tylko usłyszał muzykę płynącą z radia.[6]
Nie był to przypadek odosobniony. „Kilka lat wcześniej, w 1923 roku, poruszano nawet temat „szaleństwa” wywoływanego przez radio. Prasa rozpisywała się o tym, że to właśnie za sprawą owego „szaleństwa”, Edward Berthold zamordował swoją siostrę oraz jej męża, a następnie popełnił samobójstwo. Co ciekawe, Berthold miał całymi godzinami słuchać radia. Uważano wówczas, że to właśnie dźwięki przesyłane na duże odległości wywołały u Bertholda chorobę, która popchnęła go do morderstwa”[7]. Dzisiaj nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie oskarżał radia czy literatury o deprawowanie młodzieży i wywoływanie najgorszych cech. Jednak nowe wówczas technologie, były bardzo podatne na tego typu oskarżenia, podobnie jak to ma dzisiaj miejsce ze wspomnianymi przeze mnie grami.
Zawsze znajdzie się powód do nienawiści
Powyższe przykłady to jedynie wierzchołek góry lodowej, do jakich wniosków i działań jesteśmy zdolni w obliczu braku wiedzy i strachu przed nowym. Jeśli uważnie prześledzimy naszą historię, to z łatwością zauważymy jak ciężko mieli pionierzy w swoich dziedzinach, rewolucjoniści czy myśliciele. Wprowadzanie nowych rozwiązań czy łamanie ustalonych dotychczas zasad, nigdy nie przychodzi łatwo.
Czy wiecie, że nagrywana muzyka, która początkowo była odtwarzana za pomocą fonografu – urządzenia stworzonego i opatentowanego przez Thomasa Edisona w 1878 roku, była oskarżana o szkodliwe działania na nasze zdrowie (w tym psychiczne), niszczenie sztuki, a nawet krzywdzenie dzieci? Niewiele łaskawszy los okazał się dla Aleksandra Bella i jego największego wynalazku, bez którego prawdopodobnie nie bylibyśmy w stanie dzisiaj funkcjonować, czyli telefonu. Bell opatentował swoje urządzenie w 1876 roku, a już dwie dekady później, w dzienniku „New York Tribune”, pojawia się artykuł mówiący o „telefonowej manii” – chorobie, która jest ogromnym zagrożeniem dla całego społeczeństwa. Jednym z podstawowych symptomów „choroby”, była ogromna chęć „zarażonego” do prowadzenia rozmów z oddalonymi od siebie osobami, na różne tematy, przez wiele godzin dnia i nocy. Jedna z „ofiar” udzieliła wywiadu, w którym zdradza, że „maniacy” potrafią dzwonić do niej kilka razy dziennie i pytać np. o to jak jej minął dzień albo czy pogoda dopisuje”[8].
Choć obecnie wydaje nam się to zabawne, to należy sobie uzmysłowić, że pod koniec XIX wieku i na początku XX telefon mocno dzielił społeczeństwo. Jedni byli otwarci na nową technologię i jej możliwości, inni dopisywali jej choroby i demoniczne pochodzenie. A propos tego ostatniego, to takich właśnie argumentów używali przeciwnicy pierwszych samochodów. Powszechna była opinia, według której „pojazdy nienapędzane siłą końskich mięśni uchodziły za dzieło szatana”[9].
Często w tym tekście poruszam temat nienawiści i niewiedzy, a raczej niewiedzy i płynącej z niej nienawiści, ale jak inaczej wytłumaczyć sobie takie „dzieła”, jak pochodząca z 1900 roku książka o tytule: „Kanalizacja miasta Warszawy jako narzędzie judaizmu i szarlatanerii w celu zniszczenia rolnictwa polskiego oraz wytępienia ludności słowiańskiej nad Wisłą”[10], które przesiąknięte jest brakiem wiedzy i uprzedzeniami do konkretnych grup społecznych?
Nie pozwólmy by emocje zatriumfowały nad rozumem
Piąta generacja sieci komórkowej „puka do naszych drzwi”. Czy tak naprawdę różni się ona czymś od kontrowersyjnych wówczas prac da Vinciego czy Galileusza, albo od telefonu bądź radia? Nie sądzę, szczególnie, że w wypadku 5G ciężko mówić o prawdziwej rewolucji, bowiem, jak już wspomniałem, jest to raczej ewolucja technologii, która jest z nami od lat 80-tych XX wieku. Z całą pewnością wciąż pojawiać się będą materiały grup nawołujących do porzucenia 5G, ponieważ postęp zawsze ma swoich przeciwników, tak już po prostu jest i prawdopodobnie będzie. My zaś, nie pozwólmy aby kierowały nami emocje, tylko rozum.
Źródła:
- https://www.gov.pl/web/5g/czestotliwosci
- https://www.forbes.pl/przywodztwo/wladcy-elektrycznosci-tesla-kontra-edison/df78vl5
- https://op-talk.blogs.nytimes.com/2014/09/14/when-novels-were-bad-for-you/
- https://op-talk.blogs.nytimes.com/2014/09/14/when-novels-were-bad-for-you/
- https://www.buzzfeednews.com/article/nancyvu/walmart-el-paso-shootings-video-games-displays-guns
- https://news.google.com/newspapers?nid=1787&dat=19270225&id=7ZYcAAAAIBAJ&sjid=amQEAAAAIBAJ&pg=3197,2154140&hl=en
- https://www.newspapers.com/clip/34358756/the_south_bend_tribune/
- https://www.newspapers.com/clip/34746953/newyork_tribune/
- https://twitter.com/PessimistsArc
- https://polona.pl/item/kanalizacya-miasta-warszawy-jako-narzedzie-judaizmu-i-szarlataneryi-w-celu-zniszczenia,MzAwMzUyMA/2/#item