Sieć komórkowa piątej generacji może bez wątpienia zrewolucjonizować nasze codzienne życie. 5G to nie tylko szybszy internet, ale również rozwój wielu innych dziedzin, jak np. inteligentne miasta i systemy bezpieczeństwa, internet rzeczy (IoT), streaming treści, czy nawet takie, które nie zawsze kojarzą nam się z siecią komórkową, jak transport czy energetyka.
Pomimo licznych i niezaprzeczalnych korzyści, spore grono osób wciąż prowadzi negatywną kampanię przeciwko wdrażaniu sieci 5G, najczęściej zarzucając jej negatywny wpływ na nasze zdrowie. W rzeczywistości, nowa generacja sieci komórkowej może być dla nas bezpieczniejsza niż obecne rozwiązanie technologiczne.
5G a zdrowie
Według przeciwników 5G, nowa generacja sieci komórkowej przyniesie nam znikome korzyści, które zostaną okupione naszym zdrowiem psychicznym i fizycznym. Postarajmy się jednak nie skupiać na teoriach spiskowych, tylko na faktach i nauce.
Przede wszystkim należy pamiętać, że 5G to rozwinięcie dobrze nam znanej technologii (pierwsza generacja sieci komórkowej zadebiutowała na początku lat 80-tych XX wieku). Oznacza to, że badania na temat wpływu sieci komórkowych są prowadzone już od niemal czterdziestu lat i cały czas uaktualniane o nowe informacje. Z całą stanowczością możemy stwierdzić, że niemal nieustannie naukowcy z całego świata pracują nad tym, aby mieć pewność, że sieci komórkowe i powiązane z nimi promieniowanie pola elektromagnetycznego (PEM), nie szkodą naszemu zdrowiu.
Przejdźmy jednak do konkretów, w internecie czy mediach społecznościowych często pojawiają się błędne informacje o oddziaływaniu PEM na ludzki organizm, które, jak twierdzą antagoniści 5G, mają przy niej dodatkowo wzrosnąć (ale o tym za chwilę). Tymczasem, według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) artykuły naukowe poświęcone efektom biologicznym i medycznym wywoływanym przez PEM, opublikowane w ostatnich 30 latach, nie wykazały wystarczających dowodów na szkodliwe oddziaływanie PEM o natężeniu wykorzystywanym w telekomunikacji. [1]
Co więcej, Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) umieściła PEM (w tym fale radiowe wysokiej częstotliwości) w grupie 2B, gdzie grupa 1 zawiera wszelkie czynniki jednoznacznie rakotwórcze dla ludzi, grupa 2A czynniki prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi natomiast na liście grupy 3 znajdują się elementy nie kancerogenne. Choć grupę 2B określa się jako tę o możliwym działaniu rakotwórczym dla ludzi, to jak łatwo zauważyć zawiera one jedne z najmniej oddziałujących na nas czynników. Co ciekawe, według klasyfikacji IARC tak samo szkodliwy jak PEM są dla nas aloes zwyczajny czy warzywa konserwowe.
Badania wciąż trwają
Jak już wspominałem, badania na temat oddziaływania PEM są prowadzone niemal bez przerwy, a najlepsi naukowcy spotykają się co roku na konferencji BioEM, która należy do najważniejszych wydarzeń powiązanych z szeroko rozumianym bioelektromagnetyzmem. Podczas tegorocznej edycji, która odbyła się w dniach 23-28 czerwca, swoje wystąpienie miała francuska badaczka i specjalistka od oddziaływania pól elektromagnetycznych – Florence Poulletier de Gannes.
Podczas wykładu poruszyła temat klasyfikacji IARC i PEM oznajmiając, że najnowsze wyniki badań (w tym uzyskane przez amerykański Instytut Toksykologii) nie wykazały żadnych nowych nieprawidłowości i zagrożeń dla życia ludzkiego ze strony PEM. Tym samym uznano, że podwyższenie do kategorii 2A jest niepotrzebne. [2]
Powyższe informacje pokrywają się również z wynikami bardzo ciekawego i rozległego badania, które zostało przeprowadzone przez duńskich naukowców w latach 1990-2007”[3]. Celem badania było sprawdzenie czy częste korzystanie z telefonów komórkowych może zwiększyć ryzyko zachorowania na nowotwór mózgu. Obserwacji poddano około 3,8 miliona osób, a ostatecznie wyniki nie wykazały negatywnego wpływu telefonów komórkowych na nasz mózg.
Sieć 5G będzie „zdrowsza”?
Jak już wspomniałem sieć komórkowa piątej generacji może być dla nas zdrowsza niż obecnie stosowane rozwiązania. Jak to możliwe? Otóż 5G do sprawnego działania potrzebować będzie nowej infrastruktury, która opierać będzie się na niewielkich stacjach bazowych, a nie na ogromnych antenach (jak choćby w wypadku 4G). Choć oczywiście nowa infrastruktura to większa liczba nadajników, to należy pamiętać, że ich zasięg jest mocno ograniczony (w zależności od użytej częstotliwości sygnału – maksymalnie do kilkuset metrów), a moc znacznie mniejsza od dzisiejszych stacji nadawczych. Przełoży się to automatycznie na mniejszą generację PEM.
Moc czy częstotliwość?
Często poruszanym tematem przez przeciwników 5G jest również częstotliwość fal radiowych, z których korzystać będzie sieć nowej generacji. Faktem jest, że niektóre z nich będą wyższe niż obecnie wykorzystywane w telekomunikacji (w Polsce będą to częstotliwości 700 MHz, 3,4-3,8 GHz oraz 26 GHz), jednak należy pamiętać, że to nie częstotliwość fal radiowych jest istotna, a ich moc. Ta natomiast w wypadku urządzeń wykorzystywanych do korzystania z 5G jest niewielka.
Obrazowe pokazy jakoby korzystanie z 5G można porównać do wsadzenia głowy do mikrofalówki obnaża tylko niewiedzę przeciwników sieci piątej generacji. Urządzenia te bowiem charakteryzują się bardzo dużą mocą (nawet ponad 1000 W), a w dodatku działają na bardzo małym, zamkniętym obszarze – w przeciwieństwie do smartfonów czy stacji bazowych 5G.
Jak widać świat nauki kieruje do nas jasne przesłanie – korzystajmy i cieszmy się nowymi możliwościami współczesnej technologii. Ta w swojej obecnej formie z całą pewnością nam nie szkodzi.