world
Nauka

Jak mierzy się PEM – Polska i reszta świata

Choć o polu elektromagnetycznym (PEM) uczymy się już w szkole podstawowej, to wciąż wzbudza ono niezdrowy lęk. W ostatnich miesiącach, najczęściej powiązany jest on z wdrożeniem piątej generacji sieci komórkowej, która rzekomo ma wpłynąć na znaczy wzrost poziomu natężenia PEM w naszym otoczeniu. Na łamach naszego bloga już niejednokrotnie poruszaliśmy ten temat, tym razem postanowiliśmy jednak pochylić się nad tym, jak wygląda monitoring PEM w Polsce i innych krajach. Czy faktycznie mamy się czego obawiać, a może wszystkie lęki są bezpodstawne? Zapraszamy do lektury.

5G już jest, co na to PEM?

Piąta generacja sieci komórkowej pomału wkracza już w nasze życie. W styczniu tego roku, operator Play poinformował, że uruchomił sieć 5G w Trójmieście, a do końca lutego jeszcze w innych, piętnastu miastach – zarówno tych największych jak Warszawa, Kraków i Wrocław, jak i mniejszych, jak Zakopane, Karpacz i Mrągowo.

Uruchomiona technologia 5G pracuje w oparciu o pasmo 2,1 GHz a trybie FDD (Frequency Division Duplex), czyli wykorzystuje dwa kanały częstotliwości do komunikacji. Z kolei, w maju tego roku, operator komórkowy Plus poinformował, że jako pierwszy w kraju uruchomił sieć 5G w paśmie 2,6 GHz o szerokości 50 MHz z tą różnicą, że wykorzystuje ona tryb TDD (Time Division Duplex), co oznacza, że użytkownicy nowej generacji sieci będą mogli pobierać dane z prędkością ponad 600 Mb/s. Jak dobrze wiemy, jest to jedynie ułamek tego co finalnie ma nam zaproponować 5G (m.in. pobieranie danych na poziomie 20 Gb/s). Dlaczego tak się dzieje?

Obaj operatorzy, Play i Plus, postanowili skorzystać z posiadanej już przez siebie częstotliwości i nie czekać na aukcję pasm, powiązanych bezpośrednio z 5G (m.in. 3,4 – 3,8 GHz). Jaki to ma związek z PEM? Już śpieszę z wyjaśnieniami. Najczęstszy zarzut wobec 5G dotyczy stacji bazowych (tzw. BTS-ów), których ma być nieporównywalnie więcej niż obecnie (w porównaniu do 4G). Krytycy nowej technologii uważają, że wpłynie to na wzrost PEM, co z kolei może wpłynąć na nasze zdrowie i życie.

Wspomniani już Play i Plus, uruchomili na start łącznie 200 nowych nadajników, a do końca roku ich liczba może przekroczyć nawet 2000. Podobne plany mają pozostali operatorzy, np. włodarze T-Mobile już poinformowali, że do końca bieżącego roku planują uruchomić aż 1600 stacji bazowych dla piątej generacji sieci komórkowej. Liczby te już teraz mogą przyprawić o zawrót głowy, a w przyszłości będzie ich znacznie więcej. Czy jednak faktycznie mamy się czego obawiać?

zastanawianie

Absolutnie nie. Przypomnijmy, że pole elektromagnetyczne jest zjawiskiem odwiecznym, oznacza to, iż towarzyszy nam ono już od dni naszych narodzin i odpowiadają za nie siły natury. Oczywiście, ludzkość wraz z rozwojem technologicznym (m.in. elektrycznością) również doprowadziła do sytuacji, w której jest w stanie wytwarzać przedmioty generujące PEM. Dotyczy to jednak wszystkich urządzeń, które wykorzystują do działania przepływ prądu elektrycznego, a nie tylko tych, związanych z telekomunikacją.

Warto też dodać, że liczne badania, jak choćby przeprowadzone przez duńskich[1] czy szwedzkich[2] naukowców potwierdziły, że nie wykazano żadnych związków przyczynowych pomiędzy narażeniem na pole elektromagnetyczne, a zagrożeniami dla ludzkiego zdrowia.

Co istotne, wiele instytutów badawczych oraz organizacji pozarządowych, jak WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) czy IARC (Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem), nieustannie monitoruje i bada wpływ PEM na ludzki organizm. Podobne systemy – mające na celu monitorowanie poziomu PEM, działają w większości państw na świecie, w tym oczywiście także w Polsce.

Dobitnie pokazuje to, jak istotne jest istnienie pola elektromagnetycznego dla globalnej społeczności, lecz mimo tego oraz wielu pozytywnych opinii, większość ośrodków naukowych i politycznych woli „trzymać rękę na pulsie” i nieustannie kontroluje poziom PEM.

Normy PEM w Polsce

Od 1 stycznia bieżącego roku w Polsce działają nowe normy PEM, które wciąż wzbudzają niemało kontrowersji. Przypomnijmy, że jeszcze w 2019 roku w naszym kraju obowiązywały archaiczne normy PEM, które nie były modyfikowane niemal od pół wieku. Jak łatwo się domyślić, przez te kilkadziesiąt lat wiele się zmieniło, m.in. pod względem tego, jak korzystamy z dobrodziejstw nowych technologii.

Wprowadzenie nowych norm było zatem konieczne, aby w ogóle można było myśleć o wdrożeniu sieci 5G. Choć nowe limity PEM robią u nas wrażenie – zostały zwiększone nawet stukrotnie z 0,1 W/m kw. (wat na metr kwadratowy) do 10 W/m kw., to należy pamiętać, że zaledwie zrównaliśmy się z normami, które od lat obowiązują w najbardziej rozwiniętych technologicznie krajach Europy. Przy czym pamiętajmy, że po dziś dzień nie zanotowano tam żadnych negatywnych skutków działania PEM na ludzki organizm.

Nowe limity PEM w Polsce nie oznaczają jednak, że nagle każdy operator telekomunikacyjny będzie mógł bez zastanowienia i swobodnie budować maszty oraz instalować stacje bazowe. Wręcz przeciwnie. Polska nadal należy do grona najbardziej restrykcyjnych państw, jeśli chodzi sposób pomiaru PEM, a do instalacji urządzeń wchodzących w skład infrastruktury telekomunikacyjnej, wciąż są wymagane liczne pozwolenia.

dokumenty

Co więcej, rozporządzenie ministra klimatu z 17 lutego tego roku, w sprawie sposobów sprawdzania dotrzymania dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku, dodatkowo zwiększyło możliwości i kompetencje urzędników. Dzięki temu, kontroli dotyczących przestrzegania norm PEM jest teraz więcej, a urzędnicy mają większą swobodę działań.

Każda firma, która przekroczy dozwolone normy, musi obecnie liczyć się z surowymi konsekwencjami, zarówno karnymi, jak i finansowymi. To jednak nie wszystko, Instytut Łączności i Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad zaawansowanym systemem monitoringu PEM o nazwie SI2PEM. W ostatecznej formie, pozwoli on na monitorowanie w czasie rzeczywistym poziomu PEM w całej Polsce.

Co istotne, narzędzie to będzie dostępne nie tylko dla urzędników, ale również dla każdego obywatela, za pośrednictwem strony internetowej. Sprawi to, że każdy, w łatwy i przejrzysty sposób, będzie mógł uzyskać informacje na temat PEM w jego okolicy. Jak zatem widać, wbrew opinii przeciwników wdrażania 5G, PEM już teraz jest w Polsce ściśle monitorowane, a w przyszłości (m.in. dzięki SI2PEM) nic nie umknie uwadze odpowiednich służb.

Monitorowanie PEM: Polska vs Świat

Wiemy już jak wygląda monitorowanie PEM w Polsce, ale jak to jest na świecie? Czy pod tym względem odstajemy, a może wyprzedzamy inne państwa? Sprawdźmy.

USA, jak przystało na jedno z największych mocarstw na świecie, przoduje w wielu technologicznych rozwiązaniach (choć co ciekawe, nie dotyczy to 5G, w czym przodują państwa azjatyckie). Nic zatem dziwnego, że to właśnie tam funkcjonuje rozbudowany system monitorujący PEM, który powstał z myślą o kontrolowaniu norm w tamtejszych aglomeracjach. W dużym uproszczeniu, działa on podobnie do tego, jak u nas funkcjonować będzie SI2PEM. Oznacza to, że kontrolerzy i urzędnicy mają dostęp do oprogramowania, które stale mierzy poziom PEM. Każde, nawet najmniejsze przekroczenie dopuszczalnych limitów, wiąże się z natychmiastową interwencją, a sprawców czekają poważne konsekwencje.

Możliwość monitorowania natężenia pola elektromagnetycznego w czasie rzeczywistym wydaje się być trendem wznoszącym. Trudno się temu dziwić, szczególnie, że systemy tego typu mają na celu nie tylko pilnowanie norm ustalonych przez odpowiednie organizacje i władze, ale również, a może nawet przede wszystkim, informowanie i uspokojenie opinii publicznej. Co dla wielu może być sporą niespodzianką, w Europie jednym z pionierów wdrażania systemów stale badających poziom PEM jest Grecja.

Już w listopadzie 2002 roku uruchomiono tam pierwszy system monitoringu „Hermes”[3], który za sprawą fizycznie rozlokowanych stacji pomiarowych (najczęściej w „kluczowych” miejscach, jak szkoły, szpitale, ośrodki kultury), był w stanie „na żywo” informować o wszelkich zmianach promieniowania elektromagnetycznego. Warto podkreślić, że celem tej sieci jest dostarczanie społeczeństwu dokładnych informacji o polu elektromagnetycznym na wrażliwych obszarach w całej Grecji, a nie pomiar emisji z określonych anten. To jednak nie wszystko, w listopadzie 2005 roku greckie władze poinformowały o uruchomieniu drugiej sieci mierzącej PEM – „Pedion24”, której konstrukcja i zasada działania są podobne do „Hermesa”.

mapa

Jak to wygląda w innych krajach Europy? Według ogromnego badania, przeprowadzonego w 2014 roku m.in. przez Szwajcarski Federalny Instytut Technologii w Zurychu (ETH)Austriacki Instytut Technologii (AIT) – bardzo różnie. Celem badań było określenie sposobów monitorowania natężenia pola elektromagnetycznego na terenie Europy oraz opisanie odpowiednich strategii i narzędzi, do oceny narażenia na wpływ pól elektromagnetycznych i ich kontrolowania.

Jak dowiedli austriacko-szwajcarscy naukowcy, działania w zakresie monitorowania pól elektromagnetycznych są dość powszechne i szeroko stosowane w Europie. Trzeba mieć jednak na uwadze, że ich skala i zakres są bardzo różne, w zależności od poszczególnych państw. Podkreślono również, że najczęściej dotyczą one pomiarów w terenie, w odpowiedzi na prośby obywateli, głównie w kontekście nowo wzniesionych anten stacji bazowych. Np. we Włoszech, Niemczech, Hiszpanii czy Irlandii co roku przeprowadza się masowe kontrole, dokonywane przez odpowiednie władze. Poszczególne punkty wybierane są losowo.

W wielu państwach, jak np. Finlandii, Norwegii, Portugalii czy Anglii, kontrola jest doraźna i często na prośbę zaniepokojonych obywateli. Szwajcaria czy Francja mogą się z kolei pochwalić bardziej zaawansowanymi systemami monitorującymi (w czasie rzeczywistym)[4].

Jak widać zatem, sposobów kontroli PEM jest całkiem sporo. Jest jednak jeden czynnik, który łączy wszystkie państwa i regiony – bezpieczeństwo. Władze dokładają wszelkich starań, aby obywatele mogli „spać spokojnie”, a ich zdrowiu i życiu nic nie zagrażało. Próżno szukać w Europie miejsca, gdzie jakiejkolwiek kontroli PEM się nie stosuje. Coraz więcej państw dostrzega konieczność modernizacji swoich sieci i rozwiązań, decydując się na opracowanie systemów działających w czasie rzeczywistym, jak np. nasz rodzimy SI2PEM.

PEM monitorujemy na poziomie światowym

Pole elektromagnetyczne, niesłusznie, ale wciąż wzbudza obawy. Choć naukowcy dowiedli już, że pole elektromagnetyczne wykorzystywane w telekomunikacji nie jest dla nas szkodliwe, to zarówno oni, jak i rządzący państw na całym świecie podkreślają, że konieczna jest jego stała kontrola. W tym celu powstały liczne rozporządzenia, normy, instytucje czy systemy informatyczne, które mają pomagać nam trzymać PEM w ryzach. Choć nie często możemy to powiedzieć, to w przypadku monitoringu PEM i przestrzeganiu norm z nim związanych, należymy do klasy światowej. Brawo my!

Źródła:

[1] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22016439

[2]https://www.stralsakerhetsmyndigheten.se/en/publications/reports/radiation-protection/2019/201908/

[3]https://pdfs.semanticscholar.org/6f20/760b5032f1271cc58755e8347e1ba6b3db6f.pdf

[4]https://pdfs.semanticscholar.org/6ecc/b6331d934d4b6f2b923d1261ea65f91b58f4.pdf