Definicja z Wikipedii anglojęzycznej: Pole torsyjne (inne nazwy: pole osiowe, pole spinorowe, pole mikroleptonowe) jest pseudonaukową propozycją, że spin kwantowy cząstek może służyć do emisji nośnika informacji w próżni rzędy razy szybciej niż z prędkością światła. Teoria ta stanowi bazę dla licznych bezpodstawnych roszczeń i przekrętów.
Jak widać z powyższej definicji anglojęzyczny wikipedysta sprowadził pola torsyjne do pseudonauki. W polskiej wersji językowej Wikipedii definicja pola torsyjnego nie pojawia się, za to dominują wynurzenia wyznawców pola torsyjnego.
W tym miejscu pozwolę sobie na krótki wątek osobisty, który nazwałbym „moje spotkania z polem torsyjnym”. Mniej więcej w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku odwiedziło mnie dwóch docentów z Kijowa, niestety nie zapamiętałem jaki instytut czy szkołę wyższą reprezentowali. Przedstawili mi koncepcję pola torsyjnego, które miałoby być niezwykle szkodliwe i nawet podarowali mi „pochłaniacz” tegoż pola.
Ustawianie owego urządzenia przed ekranem TV, komputerowym czy jakimkolwiek innym skutecznie eliminowało zagrożenia polem torsyjnym. Podczas rozmowy usiłowałem od obywateli radzieckich wyciągnąć trochę więcej informacji na temat tego, tak niebezpiecznego czynnika fizycznego, ale niewiele więcej ponad zbiór ogólników nie otrzymałem. Pamiętam, że próbowałem się dowiedzieć, jakie jednostki opisują omawiane pole torsyjne. Okazało się, że jednostek żadnych nie ma, a zatem pole torsyjne nie reprezentuje żadnej znanej wielkości fizycznej. Panowie docenci wyjechali, urządzenie do eliminowania pola torsyjnego zaległo w szufladzie i sprawa wydawała się zakończona.
Od tego spotkania upłynęło ponad trzydzieści lat i okazało się, że pole torsyjne jest podstawą ideologii grup, działających pod hasłem anty-5G. Pole torsyjne jest odpowiedzialne za działania depopulacyjne, o jakie jest oskarżana technologia 5G, a co więcej połączenie technologii 5G i pola torsyjnego sprawia, że żadna forma eliminacji zagrożenia (czyt. depopulacji) nie jest możliwa.
W Polsce ważnymi propagatorami koncepcji pola torsyjnego są m.in. Jerzy Zięba, onegdaj głosiciel fantastycznych zdolności leczniczych lewoskrętnej witaminy C, oraz pani Diana Wojtkowiak, biolog z Uniwersytetu Gdańskiego (stamtąd pochodzi jej doktorat).
Pseudonauka
Wracając do definicji pola torsyjnego, według „wolnej encyklopedii” pojawia się tam pojęcie pseudonauki.
Według Wikipedii pseudonauka to:
rodzaj nieakceptowanego powszechnie przez środowisko naukowe zbioru twierdzeń, które aspirują do miana nauki, lecz nie spełniają jej podstawowych reguł, a w szczególności nie są oparte na metodzie naukowej i nie są intersubiektywnie weryfikowalne (nie mają oparcia w sprawdzalnych i możliwych do powtórzenia doświadczeniach).
Według prof. Andrzeja Kajetana Wróblewskiego i opinii zawartej w książce poświęconej pseudonauce „Prawda i mity w fizyce”, następujące kryteria pozwalają odróżnić prace pseudonaukowe od innych:
- Mania wielkości autora, który uważa, że jako jedyny zna prawdę, odnosi się pogardliwie do wszystkich uczonych z prawdziwego zdarzenia, zarzucając im w niewybrednych słowach konserwatyzm lub wręcz nieuctwo.
- Tekst pracy pseudonaukowej jest zwykle bełkotem polegającym albo na wprowadzeniu nowej terminologii znanej tylko autorowi, albo na posługiwaniu się słowami wprawdzie znanymi, ale przemieszanymi na zasadzie doboru przypadkowego (np. zmarszczki czasoprzestrzeni, ginekologia międzyplanetarna), co świadczy o ich niezrozumieniu przez autora.
- Ignorancja objawiająca się zarówno w nieznajomości dobrze ustalonych faktów, jak również w bezpodstawnym zaprzeczaniu a priori wszystkiemu, co nie zgadza się z poglądami autora.
- Kompletne niezrozumienie ducha nauki objawiające się w stawianiu „nauce oficjalnej” zarzutu, że nie potrafi na wszystko odpowiedzieć. Pseudonaukowiec nie rozumie, że nauka rozwija się właśnie dlatego, iż musi szukać odpowiedzi na wciąż nowe pytania. Pseudonaukowiec lubi także podpierać się wymyślonymi przez siebie autorytetami (…).
Śledząc działalność popularyzatorską polskich „głosicieli” pola torsyjnego, trudno nie spostrzec, że większość ich wypowiedzi doskonale egzemplifikuje kryteria wyżej wymienione.
Historia i koncepcja pola torsyjnego
Pierwsze propozycje pola torsyjnego pojawiły się w latach osiemdziesiątych minionego wieku, wśród grupy fizyków radzieckich, na czele których stali Anatoly Akimov, członek Rosyjskiej Akademii Nauk Naturalnych oraz Gennady Shipov, członek założyciel Rosyjskiego Związku Nauk Grawitacyjnych i dyrektor Centrum Naukowego Fizyki Plazmy w Moskwie – należy podkreślić, że obie instytucje istnieją poza oficjalnym nurtem nauki rosyjskiej. Koncepcję pola torsyjnego jej autorzy wywodzą z teorii Einsteina–Cartana oraz niektórych rozwiązań równań Maxwella.
Grupa rozpoczęła swoją działalność w sponsorowanym przez państwo Centrum Technologii Nietradycyjnych, które zostało rozwiązane w 1991 roku. Powodem było ogłoszenie przez fizyka Yevgenia Aleksandrova, że prowadzone w centrum prace są naukowym oszustwem i służą sprzeniewierzaniu państwowych pieniędzy. Pomimo oszustwa naukowego, jakie popełniali obaj wspomniani uczeni, uzyskali oni grant z Ministerstwa Nauki i Ministerstwa Obrony w latach 1992-1997 i dzięki temu kontynuowali swoje badania nad teorią pola torsyjnego (TPT) w ramach prywatnego przedsięwzięcia o nazwie „The International Institute for Theoretical and Applied Physics”, przekształconym później w UVITOR Co. Ltd. (Universal Vacuum Inertial Torsion Technologies).
Obecnie, badania pola torsyjnego prowadzone są przez ośrodki pozanaukowe i nie mają żadnych naukowych podstaw. Z badań tych wynikają tak „ciekawe” zastosowania, jak podróże z prędkością większą niż prędkość światła, ekstrasensoryczna percepcja, homeopatia, lewitacja i inne paranormalne zjawiska. Badania dają również podstawę do zracjonalizowania cudownych uzdrowień i podobnych historii.
Podstawą rozważań Shipova, przedstawionych w jego książce pt. „Teoria próżni fizycznej”, jest nowa budowa wszechświata, który miałby składać się z 7 poziomów (planów) rzeczywistości:
- poziom pierwszy – próżnia pierwotna (pramateria, czyli praźródło wszystkiego);
- poziom drugi – pierwotne pola wirowania (pierwotne pola torsyjne) zwane również polami świadomości;
- poziom trzeci – próżnia fizyczna;
- poziom czwarty – cząstki elementarne;
- poziom piąty – gaz;
- poziom szósty – ciecz;
- poziom siódmy – ciało stałe.
Powyższy schemat siedmiopoziomowy Shipov (i jego naśladowcy) rozwija następująco: poziom pierwszy to absolutne NIC, pustka, w której jest coś, co przekracza wszelkie pojmowanie (Bóg? Absolut? Nicość?); na poziomie drugim występuje pole torsyjne, czyli pole wirowania, uznane za pole świadomości; na poziomie trzecim jest próżnia, ale nie w znaczeniu fizycznym, tylko próżnia będąca miejscem gromadzenia cząstek, a przede wszystkim energii. Jak twierdzi Shipov, z jednego centymetra sześciennego próżni można wyprodukować ilość energii, która zaspokoi potrzeby ludzkości na 10 lat. Pozostałe poziomy traktowane są przez Shipova i jego kontynuatorów tak, jak w fizyce się je traktuje, a zatem nie wymagają osobnego komentarza.
Mamy zatem w teorii Shipova metafizykę (poziom pierwszy), powszechne wirowanie (poziom drugi) i energetyczną próżnię (poziom trzeci). Poziom pierwszy pozostawmy filozofom i teologom, poziom trzeci energetykom i entuzjastom odnawialnych źródeł energii, spójrzmy za to bliżej na poziom drugi, czyli pole torsyjne.
W cytowanej wyżej książce Shipov podaje definicję pola torsyjnego: pole to składa się z „[…]elementarnych wirów czasoprzestrzennych przenoszących informacje”. Z racji tego, że jest ono związane z ruchem wirującym, nazywa się je również polem torsyjnym.
Podstawą teorii pola torsyjnego jest zatem konstatacja, że pole torsyjne jest polem informacji, a nie polem energii. Przy takim, przyjętym apriorycznie, założeniu można konstruować wszystkie właściwości pola torsyjnego:
- prędkość rozchodzenia się większa od prędkości światła, miliardy razy większa od niej, może nawet nieskończona(?);
- pole torsyjne jest rodzajem materii przenoszącej informację zamiast energii;
- pole torsyjne może być lewoskrętne oraz prawoskrętne.
Pole torsyjne, jako byt pozbawiony energii, nie może mieć żadnej miary. Wracając w tym miejscu do początku tego artykułu, gdzie opisałem niemożność uzyskania odpowiedzi na pytanie o jednostki pola torsyjnego, należy więc uznać, że moje pytanie okazuje się zupełnie bezzasadne. W ten sposób twórcy teorii pola torsyjnego przemieszczają się w kategorie metafizyki.
Cała teoria pola torsyjnego nie miałaby sensu (rozumianego potocznie, a nie w kategoriach metodologii nauki), gdyby nie można byłoby tego pola wytwarzać. Fakt, że w myśl teorii cały wszechświat tworzy to pole i każdy człowiek jest jego emitentem, nie zmienia naturalnej potrzeby człowieka do wytworzenia tego pola samemu. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment wywiadu, jaki z Gennadym Shipovem przeprowadziła Marta Figura (wywiad został opublikowany we fragmentach w miesięczniku „Czwarty Wymiar” nr 2, 3, 4, 5/2004):
– Podobno generatory pól torsyjnych mogą pomóc odnaleźć złoża naturalne głęboko pod ziemią?
Tak, mowa wówczas będzie o torsyjnej geofizyce. Z jej pomocą można nie tylko, jak Pani wspomniała, odkrywać złoża naturalne, można też otrzymać ważną informację o wewnętrznej budowie planet, poznać makroskopową strukturę Ziemi, poddać obróbce zdjęcia lotnicze, i tak dalej.
– A skoro mowa o torsyjnym generatorze. Jeżeli podziałać nim na człowieka, co wówczas się stanie? Jakie to może dać efekty?
Są badania potwierdzające, że choroba zaczyna się na poziomie polowym. Wszyscy bowiem składamy się z cząstek elementarnych, które są czymś na kształt mikroskopijnych żyroskopów. Tworzą one pola torsyjne naszych organów. I jeśli którykolwiek z nich zachoruje – zmienia się jego polowa struktura. A zatem, oddziałując torsyjnym promieniowaniem na organ, można doprowadzić go do normy.
– A zatem może się także stać odwrotnie? Tenże generator można wykorzystać przeciwko człowiekowi – jako torsyjną broń.
Ma Pani rację: to kij o dwóch końcach.
– Na czym polega niebezpieczeństwo w posługiwaniu się generatorami pól torsyjnych?
Pola te posiadają cały szereg cech, o których już mówiliśmy: nie przenoszą energii, lecz informacje. Mogą one – oddziałując na systemy energetyczne – prawie bez straty energii wywoływać duże zmiany, gdyż działają one na punkty, jak to mówimy, punkty bifurkacji. Proszę sobie wyobrazić kulę w stanie chwiejnej równowagi na szczycie stożka – wystarczy lekko ją trącić, a spadnie. Ten punkt nazywa się punktem chwiejnej równowagi. I w naszym organizmie są takie punkty, gdzie system znajduje się w stanie chwiejnej równowagi – wystarczy najmniejsze energetyczne oddziaływanie, a zajdą istotne zmiany. Tak więc owe pola oddziałują prawie bez udziału energii na owe punkty w organizmie, na punkty bifurkacji, mogąc doprowadzić do dużych zmian.
Wypowiedzi Shipova nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że pole torsyjne powinno dać się sztucznie wytworzyć (ostrożnie!!!).
Generator pola torsyjnego
Generator pola torsyjnego został zbudowany przez współtwórcę tej teorii, Anatola Akimova. Budowa i działanie tego generatora są trudne do opisu w języki klasycznej inżynierii, a zatem podany niżej opis pochodzi ze strony internetowej rexresearch.com.
Generator Akimowa usuwa membranę między równoległymi światami i otwiera portale do światów równoległych. Portal pozostaje aktywny kilkanaście dni po wyłączeniu generatora. Parametry portalu zależą od częstotliwości zasilania promiennika. Jeśli dwa generatory Akimova z tym samym spektrum częstotliwościowym są włączone w różnych miejscach to powstaje tunel teleportacyjny, przez który fale radiowe mogą biec w dwóch kierunkach (do i z). Generator Akimova generuje pole torsyjne lewo- i prawoskrętne, modulowane różnymi sygnałami. Możliwe jest wykorzystanie generatora w różnych obszarach, takich jak transfer informacji, czyszczenie pomieszczeń, zmiana właściwości metali, ładowanie (elektryzacja) wody itp.
Wydaje się, że fragment rozmowy z Shipovem oraz opis generatora Akimova nie wymagają komentarza.
Związek pola torsyjnego z 5G i polem elektromagnetycznym
Osoby, związane z ruchem anty-5G i walką z polem elektromagnetycznym, powoli zaczynają rozumieć słabości ich argumentacji na gruncie fizyki i biologii. Włączają więc w poczet argumentów pole torsyjne w celu budowania strachu przed technologią 5G, następnie umiejętnie go podsycają, głosząc wśród swych wyznawców, że technologia 5G jest zagrożeniem na skutek oddziaływania pola torsyjnego, a przed tym ostatnim nie można się obronić.
Warto w tym miejscu odwołać się do wykładu, jaki zamieściła na stronie torsionfield.eu, wspomniana na początku tego artykułu dr Diana Wojtkowiak z Gdańska, pod tytułem „Trwałe skażenie Ziemi przez sieć 5G i dobrowolne poddanie się wykorzystaniu broni elektronicznej przez wrogów”.
Cytaty za dr Dianą Wojtkowiak:
- Dziś dobrze już wiemy, że pola elektromagnetyczne nie oddziałują na organizmy żywe poniżej efektu termicznego, ponieważ nie posiadają one odpowiednich anten. Pole elektromagnetyczne to tylko mały fragment zagadnienia nadajników mikrofalowych, które równocześnie wysyłają przyspieszone cząstki pola torsyjnego, a cząstki pola torsyjnego różnego pochodzenia odpowiedzialne są za dużą część chorób cywilizacyjnych. I to właśnie aspekt obecności cząstek pól torsyjnych, które można też wykorzystać w wojnie hybrydowej, jest głównym zagadnieniem…
- Są to wstępne doświadczenia, które udoskonalone i z wykorzystaniem wysokiej jakości łączy, jak na przykład sieć 5G, umożliwią odtwarzanie wirusów w organizmie ludzkim przesłanych drogą radiową lub przez internet. Można takie sygnały przesłać wybranej osobie w postaci obrazu promieniującego z ekranu komputera, bezpośrednio do organizmu poprzez mikrofale, ale też w sygnale dźwiękowym – dla melomanów. Jest to zaawansowana metoda wykorzystania sieci 5G, o której wie tylko wąskie grono naukowców. Wiele rozwiązań sieci 5G powstało jednak z bardziej mechanistycznego podejścia do wojny prowadzonej z użyciem wysokosprawnej sieci łączności. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby skojarzyć po co w sieci 5G namierzanie położenia wszystkich osób z precyzją 10 cm, wymagające programów rozpoznania twarzy i wydajnych mikroprocesorów.
- Pomiar pola elektromagnetycznego nie przekłada się w żaden sposób na pole torsyjne i szkodliwość urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Obecne normy wobec tego niewiele mają wspólnego z ochroną naszego zdrowia. Wszelkie proponowane kosztowne systemy monitoringu natężenia pól elektromagnetycznych nie mają sensu. Prawdopodobnie najlepszym wskaźnikiem szkodliwości nadajników stacji bazowych jest moc zainstalowana na kilometr kwadratowy. Ekrany pola elektromagnetycznego nie chronią przed polem torsyjnym, więc nie można ich polecać dla ochrony zdrowia i dawać osobom z nich korzystających kłamliwe nadzieje, że są chronieni. W efekcie sądząc, że są bezpieczni będą jeszcze bardziej narażać się na szkodliwe pole torsyjne. Sieć komórkowa, odpowiednio zaprojektowana, może jednak działać efektywnie przy tysiąckrotnie mniejszym promieniowaniu niż obecne normy, co wykazano w kilku ośrodkach, tym bardziej nie ma potrzeby zwiększania norm promieniowania elektromagnetycznego. Można tworzyć technologie elektroniczne o wielokrotnie obniżonej emisyjności pola torsyjnego przy zachowaniu tego samego poziomu emisji elektromagnetycznej. To wymaga jednak odpowiednich badań i stosowania bardziej złożonej technologii. Zagadnieniem tym od lat zajmuje się prof. A. Pavlenko, z Kijowa.
- USA nie wpuści do udziału w budowie amerykańskiej sieci 5G żadnej obcej firmy. Samo USA jest liderem we wprowadzaniu do mikroprocesorów tak zwanej tylnej furtki. To z tego powodu zarówno Chiny jak i Rosja, podjęły się produkcji własnych mikroprocesorów. Miesiąc temu Iran ogłosił, że mimo wielu prób od 2015 r nie udało się im wprowadzić na orbitę żadnego satelity, a to z powodu sprzedawanych im przez firmy amerykańskie wadliwych części elektronicznych, jak można się domyślać – mikroprocesorów. Możemy się spodziewać, że większość modułów sieci 5G zakupionych od obcych firm będzie posiadać tylne furtki. Kto będzie posiadał dostęp do tych tylnych furtek, ten będzie miał władzę. Niewykluczone, że w najbliższych kilkunastu latach rozgrywać się będzie walka o panowanie nad systemem sieci 5G, przez kilka gremiów pretendujących do stworzenia rządu światowego. Nie możemy pozwolić abyśmy pozostali w tym starciu pionkami na szachownicy.
Powyższe cytaty nie wymagają komentarza.
Czy pole torsyjne istnieje?
Pisanie artykułu o polu torsyjnym jest zadaniem niesłychanie trudnym, ponieważ opiera się na układaniu sensownych zdań z bezsensownych opinii. Jest to próba tworzenia logicznych konstrukcji z pseudo-naukowego bełkotu. Wnikanie w niektóre artykuły nie ma żadnego sensu, jest stratą energii i czasu.
Teoretyczne podejście fizyków radzieckich, teraz rosyjskich, jest pełne błędów logicznych i nie ma, albo ma niezmiernie mało, wspólnego z logiką i metodologią badań naukowych. I nie trzeba być znawcą i czytelnikiem książek Poppera, Lakatosa, Kuhna, Feyerabenda, czy wreszcie Hellera, żeby do takiego wniosku dojść. Wystarczy odnieść „wiedzę” o polu torsyjnym do, wyżej przytoczonych, rozróżnień między nauką, a pseudonauką, sformułowanych przez prof. A.K. Wróblewskiego, aby natychmiast tę „wiedzę” przypisać do odpowiednich punktów. Ostateczną konkluzją z lektury mniej i bardziej poważnych „dzieł” na temat pola torsyjnego jest krótka konstatacja: POLE TORSYJNE NIE ISTNIEJE!!! I jest to najłagodniejsza wersja recenzji działań w tym temacie.
Autor: prof. dr hab. inż. Andrzej Krawczyk to naukowiec który od prawie 40 lat zajmuje się tematem promieniowania elektromagnetycznego i jego wpływu na organizmy żywe. Jego macierzystą uczelnią jest Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji w Lublinie współpracuje też z Wojskowym Instytutem Medycznym w Warszawie. Jest prezesem Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu.